Translate

wtorek, 3 czerwca 2014

The end

Cześć wszystkim. Jak już pewnie zauważyliście na blogu coraz rzadziej pojawiają się nowe posty, a w ostatnim czasie wyjątkowo ich brakuję. Długo nad tym myślałam i uznałam, że najwłaściwsze będzie to, co teraz zrobię. Nie będę już dodawała imaginów, tak to koniec. Nie będę pisać, że z tego wyrosłam, bo to nie tak, naprawdę kochałam to robić, sprawiało mi to czystą przyjemność. Każdy komentarz znaczył dla mnie bardzo wiele, każdy z osobna, każde nowe wyświetlenie sprawiało mi mega frajdę. To niesamowite uczucie czytać tyle miłych rzeczy. Nie raz miałam łzy w oczach, gdy je czytałam.
Ten blog wciąż znaczy dla mnie bardzo wiele, jest to mój pierwszy blog. Dokładnie pamiętam początki, jak o niczym innym nie potrafiłam myśleć tylko wciąż starałam się wymyślać jak najciekawsze tematy do imaginów, z czasem przywykłam do tego i teraz można powiedzieć, że się wypaliłam. Pisałam chyba o wszystkim, co możliwe. Jeśli to teraz czytasz to wiedz, że jestem Ci bardzo bardzo wdzięczna, tak naprawdę. Dziękuję za każdy komentarz, nie tylko za te dobre, lecz i za te krytyczne, dawały mi do myślenia. Nie usunę bloga, lecz nie będę też tu nic dodawać. Mam nadzieję, że za kilka lat wrócę tu by poczytać to wszystko i będę miała łzy w oczach tak samo jak mam w tej chwili. To wszystko znaczyło dla mnie wiele, pisałam z przyjemnością i mam nadzieję, że tę przyjemność sprawiłam komukolwiek kto mógł to przeczytać.


Podam wam statystyki:
Posty: 93
Komentarze: 655
Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu: 3 916
Łączna liczba wyświetleń: 177 762
Data założenia: 19 lipiec 2012r.
Obserwatorzy: 60

Wejdę jeszcze tutaj za jakiś czas, być może ktoś w komentarzach napisze jakieś zastrzeżenia do tego jak prowadziłam bloga, jakieś pytania nie wiem cokolwiek. Na wszystko oczywiście odpowiem.

Jeszcze raz dziękuję za wszystko i żegnam :)
@izzzzy_real

piątek, 21 marca 2014

Niall

Jeżeli się skończy, włącz od nowa

- a gdybym ci powiedziała, że bez ciebie nie istnieje, czy wtedy zrobiłbyś to samo? - spytałam
Chłopak, który stał przede mną w odpowiedzi jedynie spuścił głowę unikając odpowiedzi
- tak myślałam - moje usta przyjęły cienką linię
- co teraz zamierzasz - spytał niepewnie
odczekałam chwilę próbując ustalić w głowie, co teraz będzie z moim życiem
- tak samo nie powinno cię to interesować, jak nie interesowało cię to, gdy perfidnie za moimi plecami zdradzałeś mnie z kim popadnie.
- przecież wiesz, że tak nie było
- nie kłam, chociaż teraz mnie nie okłamuj! przez dwa lata to robiłeś i widać, że nic się nie zmieniło - do moich oczu napłynęły łzy, więc jak najszybciej chciałam stracić go z oczu.
Wyszłam z jego pokoju zostawiając go z własnymi myślami.
To co działo się w mojej głowie było nie do opisania. Przez dwa lata zapewnialiśmy się w miłości, miałam nadzieję, że to ten jedyny. Tamten wieczór był najgorszym w moim życiu, chciałam mu zrobić tylko niespodziankę, pobyć trochę razem, jednak on miał inne plany.
Tamtego wieczoru zamierzałam zrobić coś czego nigdy nie robiłam, czyli bez zapowiedzi go odwiedzić.
Niall zawsze prosił mnie, abym go uprzedzała, gdy miałam zamiar go nawiedzić, bo jak twierdził rzadko przebywał w domu. Był wieczór, stałam pod jego drzwiami trzęsąc się z zimna. Długo nikt nie otwierał, ale nie miałam zamiaru wracać tak szybko do domu. Uderzałam nogami w murowany schodek przed drzwiami być zapewnić choć trochę ciepła mojemu zmarzniętemu ciału.
Minęło 10 minut. Wciąż nic. Nie mogłam nawet do niego zadzwonić, bo miał problemy z telefonem.
Po pewnym czasie drzwi lekko się uchyliły
- słucham? - usłyszałam wysoki dziewczęcy głos
Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Mój wzrok penetrował po skąpo ubranej dziewczynie stojącej przede mną. Była wysoka, szczuplejsza ode mnie, długie platynowe włosy miała lekko poczochrane.
Musiałam wyglądać jak idiotka stojąc tam i nic nie mówiąc. Ciszę przerwał rozbawiony głos mojego chłopaka.
- skarbie, kto przy- - jego zdanie urwało się, gdy ujrzał moją twarz. Stałam tam z pokerową twarzą próbując nie dać po sobie poznać, że w środku wszystko już wybuchło.
- [t.i] ja ci wszystko wyjaśnię, to nie tak jak myślisz, naprawdę! - próbował złapać mnie za dłonie czemu natychmiast zaprotestowałam.
- nie chce cię znać - wybiegłam stamtąd jak najszybciej. Słyszałam zagłuszone wołanie mego imienia w oddali, nic poza tym. Chciałam być jak najszybciej sama...
Od tamtego zdarzenia minął miesiąc, zaledwie miesiąc, to za krótko by o nim zapomnieć, w sumie nie wiem czy kiedykolwiek zdołam zapomnieć. Nie da się tak po prostu wymazać z głowy osoby, która przez tak długi okres czasu była kimś niezastąpionym.
Niall przez cały ten czas próbował się ze mną skontaktować jednak zawsze go spławiałam, samo patrzenie na niego sprawiałoby mi ból, że choć bardzo chce on już nigdy nie będzie mój.

Dzisiaj będzie pierwszy raz od naszego rozstania, kiedy się zobaczymy, chciał pogadać myślę, że tyle dam radę zrobić.
Założyłam dopasowaną granatową spódniczkę z wysokim stanem, w którą wpuszczona została błękitna koszula zapinana pod samą szyją i czarne baleriny, wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa.
Ze względu na pogodę dojechałam na miejsce taksówką. Weszłam do klubu zajmując miejsce przy barze.
Ciągle starałam się go dostrzec w tłumie. Na dworze zrobiło się ciemno, a ja dopijałam swojego drinka.
Pomyślałam, że jest naprawdę głupi nie przybywając na miejsce, a ja jeszcze głupsza, że mogłam się z kimś takim spotykać.
-czekasz na kogoś? - moją uwagę przykuł zielonooki szatyn
-już nie - uśmiechnęłam się wstając z miejsca
-gdzie się wybierasz? - chłopak zawadiacko się uśmiechał
-dokładnie jeszcze nie wiem, ale na pewno nie chcę tu zostać - odpowiedziałam
-zapewne widzimy się po raz ostatni, więc zatańczysz? - spytał jednocześnie nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie za nadgarstek przeciskając się przez ludzi na parkiet.
Czułam się bardzo niezręcznie w jego towarzystwie.
-jak ci na imię ślicznotko? - szeptał mi do ucha,co bardzo mi się nie spodobało
-masz kogoś?- czułam się jak na przesłuchaniu. Nie zamierzałam brać w nim udziału. Czułam, że wszystko zaszło za daleko, gdy jego dłonie objęły z od tyłu moje łokcie.
-nie sądzisz, że przesadzasz?- spytałam stanowczym tonem
-nie denerwuj się piękna- znowu czułam jego oddech na szyi. To uczucie jak najbardziej nie było pożądane.
Moje ciało przeszedł dreszcz, zaczęłam się bać. Korzystając z jego chwilowej dekoncentracji zdjęłam jego dłonie z mojego ciała i pośpiesznym krokiem udałam się do wyjścia. Moje serce biło jak szalone, gdy ukradkiem oka zobaczyłam chłopaka podążającego za mną. Gdy znalazłam się na zewnątrz przyśpieszyłam. Nagle poczułam szarpnięcie, a mój nadgarstek został uwięziony w jego obcej męskiej dłoni.
Byłam przerażona.
- nie ze mną takie numery ślicznotko- czułam coraz większy ból spowodowany jego osobą.
Wszystko działo się tak szybko, poczułam pociągnięcie za dłoń i wtedy zobaczyłam jak chłopak stoi przyciśnięty do ściany budynku. Przed nim stał inny chłopak. Jego sylwetka od tyłu przyprawiała mnie o dreszcze, Nialler. Blondyn wymierzał coraz to kolejne ciosy w stronę przypartego do muru natarczywego i nieźle już pijanego gościa. Stałam w szoku, nie mogłam się tak temu przyglądać. Podbiegłam do niego chwytając go za ramię i z całej siły odpychając do tyłu
- Niall wystarczy, przestań! - nie słuchał mnie, wpadł w furię i z każdą sekundą narastała w nim coraz większa złość. Twarz nieznajomego była już cała we krwi, a on sam w tragicznym stanie.
Czułam się fatalnie.
-Niall! - krzyczałam, Chłopak zerknął na mnie, w jego oczach można było dojrzeć nienawiść jaką miał właśnie w sobie, one mówiły wszystko. Gwałtownie jego uścisk się uwolnił, a jego dłonie skierowane były w moją stronę.
-[t.i] nie płacz, przepraszam - patrzył na mnie ze zmartwieniem.
Zrobiłam krok w tył. Dopiero dotarło do mnie jak bardzo obcym jest mi człowiekiem. Był nieprzewidywalny.
- chciałem tylko, aby nie stała ci się krzywda- łza spłynęła po jego policzku
-trzymaj się ode mnie z daleka, już zawsze-patrzyłam na niego przerażona. Odeszłam z tamtego miejsca zostawiając go samego. Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni..
Nic bardziej nie osłabia człowieka, jak brak zaufania osoby, którą się zaufaniem obdarowało.

Przepraszam, że tak długo nic nie publikowałam. Dopiero dzisiaj zauważyłam, że nie było mnie tutaj aż przez dwa miesiące. Jeżeli to teraz czytasz to wiedz, że jestem Ci bardzo wdzięczna, bo to wiele dla mnie znaczy. Prosiłabym każdego o komentarz. Nie musi być długi, wystarczy, że wyrazisz swoją opinię. To najbardziej się dla mnie liczy. 
KOCHAM WAS WSZYSTKICH

sobota, 25 stycznia 2014

Harry

Piątek wieczór, dzisiejsza data już na zawsze będzie w mojej pamięci.
Dzień, w którym moje życie zmieniło się diametralnie, który już na zawsze zostawi uszczerbek na mojej psychice.
Krople deszczu w wielką siłą uderzały w moją twarz, wiatr wiał coraz intensywniej.
Po moich policzkach spływały łzy, które mieszały się z deszczem, nie ustępowałam, biegłam.
Było ciemno, zimno, wszędzie mokro, akurat dzisiaj zachciało mi się zakładać buty na obcasie...
Czułam wibracje w kieszeni, byłam pewna, że to mój narzeczony, który już pewnie jest gotowy do kłótni.
Poczułam dreszcze na całym ciele, tym razem z przerażenia, gdy jadący z naprzeciwka samochód spowolnił przejeżdżając obok mnie. Nie przejęłam się tym i tylko przyśpieszyłam.
Ucieszyłam się zobaczywszy blok, w którym mieszkaliśmy. Będąc przed drzwiami mieszkania miałam mieszane uczucia, nie chciałam pokazywać się Harremu w takim stanie, z drugiej strony wiedziałam, że muszę, że to nieuniknione. Poprawiłam płaszcz, w miarę ugładziłam włosy, wytarłam z okolic oczu rozmazany tusz i mimo, że na zewnątrz wyglądałam już trochę lepiej aczkolwiek mój wygląd jeszcze pozostawiał wiele do życzenia to ciągle czułam kołatające serce w klatce piersiowej, które jakby miało za chwilę wyskoczyć. Z nadzieją, że może śpi przekręciłam klamkę. 
Na korytarzu nikogo nie było, a światła były pogaszone. Zdjęłam kurtkę i buty i udałam się do łazienki.
Gdy spojrzałam w lustro, łzy jedna po drugiej spływały po moich policzkach ocierając się aż o szyję.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamy,wyszłam. Wchodząc do sypialni zastałam Harrego, leżał z rękami splecionymi na brzuchu, obserwował każdy mój ruch, widziałam jak jego klatka piersiowa niespokojnie unosi się i opada, oczekiwał wyjaśnień. Nie przywiązałam do niego uwagi i bez słowa zajęłam miejsce obok niego, przykryłam się kołdrą i przekręciłam się na bok plecami do chłopaka.
- gdzie byłaś? - spytał z pretensją w głosie
W odwecie usłyszał moje milczenie.
- nie zachowuj się jak dziecko i powiedz mi do jasnej cholery skąd wracasz. Jest 25 po północy jeszcze chwila i bym cię szukał - lekko podniósł ton.
Minęły 3 minuty, chłopak ponownie przerwał ciszę narastającą między nami
- martwię się czy tak trudno jest ci to zrozumieć? Aż tak bardzo jesteś nieodpowiedzialna? wystarczyłby jeden sms,ty tylko mówisz, że chcesz, aby między nami było dobrze, a jak zawsze wszystko, wszystkie kłótnie są przez ciebie, zauważyłaś? - wlepił we mnie swój wzrok
- oczywiście, że nie zauważyłaś. Jedyne co widzisz to czubek swojego nosa, ważne, aby tobie było dobrze, ja się nie liczę - dodał.
Jego słowa cięły jak noże, nie potrafiłam się uspokoić
Poczułam jak Harry podnosi się ze swojego miejsca, po kilku sekundach znalazł się przy mnie i ukucnął patrząc na mnie z przejęciem.
- płaczesz? - spytał marszcząc brwi
- dlaczego się nie odzywasz? - dodał cicho.
Pogłaskał mnie po głowie, co natychmiast przerwałam ściągając swoją ręką jego rękę z mojej głowy
- wszystko w porządku - pytał dalej zdezorientowany
- porozmawiamy jutro, teraz się prześpij i nie płacz- westchnął ciężko po czym wstał i ułożył się z powrotem do łóżka.

Obudziłam się o 7 rano, wyjęłam z szafy ubrania i powędrowałam do łazienki. Założyłam na siebie granatowe rurki i bordowy sweter, włosy związałam w koka, zatuszowałam lekkie worki pod oczami, które były skutkiem mojego wczorajszego zachowania. Poszłam do kuchni, zajęłam miejsce na krześle przy stole.
Podpierałam głowę jedną ręką. Spojrzawszy na moje nadgarstki zaszkliły mi się oczy, moje siniaki były wszędzie. Dwoma palcami ścisnęłam kąciki oczu próbując powstrzymać łzy, lecz to było zbyt trudne.
- dawno wstałaś - do pomieszczenia wszedł chłopak
- nie. Chcesz coś do picia - wstałam podchodząc do lady
- porozmawiasz ze mną? - spytał łapiąc mnie od tyłu za biodra
- nie rusz mnie - zdjęłam jego dłoń z grymasem na twarzy
- czemu ?
- nie mam na to ochoty
- przecież nic nie robię - usiał na krześle, ja stałam oparta o blat kuchenny, wzrok miałam wlepiony w podłogę.
- z kim wczoraj byłaś? I nie próbuj się wymigać nawet od odpowiedzi
- z kolegą z pracy - moje usta przyjęły cienką linię
- z tym co ostatnio odprowadzał cię do domu?
- tak
- i co robiliście - spytał
- skończyłeś już swój wywiad?
Między nami ponownie nastała cisza. Harry przygryzał dolną wargę zapewne myślą jakie kolejne pytanie ma mi zadać
- cz-czy on cię dotykał? - podrapał się po karku z spuszczoną głową zerkając na mnie
Nnastała cisza, nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć, aby nie wpadł w furię, bardzo łatwo było zrobić z niego tykającą bombę.
- próbował - odpowiedziałam gryząc wnętrze policzka
- to znaczy?
- zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy trochę wina później chciał mnie rozbierać, nie chciałam tego, więc użył siły, ale wyrwałam mu się - odpowiadałam grzecznie na każde jego pytanie
- czemu do cholery poszłaś z nim do jego domu?! - zaczęło się
 - myślisz, że facet tak po prostu zaprasza dziewczynę do domu gdzie będą sami i nie ma na myśli tego co on chciał z tobą zrobić? - dodał -
- czyli to wszystko moja wina ?!
- nie powiedziałem tego. Po prostu mogłaś uważać. Nie podaruje mu tego, zostań tu ja do niego jadę.
Łzy ponownie wypełniły moje oczy. Nie miałam już siły go zatrzymywać. Miałam nadzieję, że tylko da mu nauczkę.

Minęły dwie godziny, w drzwiach ujrzałam Harrego, miał załzawione oczy.
Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić.
- przepraszam - wypowiedział cichutko, podchodząc do mnie . Nie mogłam patrzeć na jego oczy. Ja mogłam płakać, ale on nie, widok łez w jego oczach to dla mnie zbyt wiele.
- co zrobiłeś?
- nic takiego - oznajmił obejmując mnie. Nie było skrawka, który by nas dzielił, nasze ciała były jakby przyszyte, przytulił mnie tak jakby od tego zależało jego życie
- Harry
- Porozmawialiśmy i tyle - odpowiedział
- tylko rozmawialiście? - spytałam z niedowierzaniem
- jak mężczyźni oczywiście - pocałował mnie w czoło
- przepraszam cię kochanie - wyszeptał
- nie masz za co mnie przepraszać
- przepraszam, że nie bylem wtedy z tobą, że cię nie obroniłem. Obiecuje, że już nikt cię nie skrzywdzi, na pewno już nie on. Nie pozwolę.
Czułam jak mój żołądek robi fikołka. Coś mi się wydaję, że Harry to ten jedyny.


Iiiiiii jaak ? 

czwartek, 19 grudnia 2013

Libster Award

Co to jest? Otóż jest to nominacja, którą daje się blogowi, który zrobił wrażenie. Ja dostałam ich mnóstwo (jest mi niezmiernie miło), ale nigdy się w to nie bawiłam, a teraz jest wyjątkowo nudny wieczór, więc czemu nie :)

Pytania, które otrzymałam: (jest inne tło bo je skopiowałam z tego bloga, na którym była moja nominacja. Nie widziałam sensu w przepisywaniu ich, więc jest na zasadzie kopiuj-wklej)
1. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
2. Którą z dziewczyn (Danielle, Eleanore, Perrie) najbardziej lubisz i dlaczego?
3. Ulubiona piosenka?
4. Podaj adres twojego ulubionego bloga.
5. Ulubiony przedmiot w szkole?
6. Kto z 1D wg Ciebie ma najfajniejszy styl?
7. Masz już jakieś plany na wakacje?
8. Co chciałabyś robić w przyszłości?
9. Co sądzisz o Larrym?

Moje odpowiedzi:

1. Moja przygoda z pisaniem zaczęła się w wakacje i to był spontaniczny pomysł, aby założyć blog, ale gdy to zrobiłam to po prostu byłam wniebowzięta, wstawiałam po dwa imaginy na dzień.
2. Lubię wszystkie dziewczyny, ale kocham Perrie <3
3. Moją ulubioną piosenką aktualnie jest cover James Arthur piosenki Miley Cyrus ''Wrecking Ball''
4. Ulubiony blog to ''Dark'' nie chce mi się wchodzić na niego teraz i kopiować adres, myślę, że każdy zna, jeśli nie to piszcie w komentarzu, a podam adres:) Tak wgl. to nie czytam żadnych innych blogów.
5. Język polski *o* Kocham, kocham, kocham. Rozprawki, opowiadania, listy, eseje, przemówienia itp itd to mój żywioł kocham to. Zawsze wyobrażam sobie, że piszę imagina :)
6. Najfajniejszy styl moim zdaniem ma Hazza ( <3 )
7. Nie wiem co będę robiła za 10 minut, więc co mowa o wakacjach.
8. W przyszłości chciałabym zostać dziennikarką, uwielbiam tego typu sprawy no i oczywiście żoną i mamą, ale to w dalekiej przyszłości :)) 
9. Hmm.. nie wiem jak to ubrać w słowa, ale shippuje jak najbardziej :) 

To wszystko, jeśli chcecie wiedzieć coś jeszcze to śmiało w komentarzach pytajcie, na wszystko odpowiem.
<3 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Zayn

WŁĄCZCIE SOBIE JAKĄŚ SMUTNĄ PIOSENKĘ BO JA NIE MOGŁAM SIĘ ZDECYDOWAĆ JAKĄ WYBRAĆ ;)
- gdzie byłaś - ledwo przekroczyłam próg naszego mieszkania i już wiedziałam, że czeka nas nieciekawa rozmowa
- też miło cię widzieć Zayn - odparłam sarkastycznie odwieszając kurtkę na wieszak
- czekałem na ciebie, myślałem, że spędzimy ten wieczór razem - uniósł rękę, którą opierał się o futrynę drzwi
- powinieneś do mnie zadzwonić może akurat udałoby mi się wrócić wcześniej - odgarnęłam włosy zachowując spokój obserwowałam go, stał, widać było, że jest zdenerwowany moimi niejasnymi odpowiedziami
- byłam z dziewczynami na mieście - dodałam przerywając ciszę
- i nic mi nie powiedziałaś - podniósł głos, więc w odwecie zrobiłam to samo
- nie ma w tym nic złego
- gdyby coś ci się stało nie wiedziałbym nawet gdzie cię szukać - krzyczał na mnie co bardzo mi się nie podobało
- nie traktuj mnie jak dziecko - syknęłam. Wstałam, chciałam go ominąć i wejść do łazienki jednak, gdy byliśmy blisko siebie złapał mnie za nadgarstek.
Spojrzałam mu w oczy
- gdy gdzieś wychodzisz zawsze masz mnie o tym informować - oznajmił oschle
- nie będę tego robić bo ty też nie zawsze mi się tłumaczysz!
- nie będziesz robiła ze mnie frajera - syknął
- sam go z siebie rob- przerwałam
- Zayn.. - chłopak jedynie wpatrywał mi się w oczy tak intensywnie jak nigdy - sprawiasz mi ból - dodałam z łzami w oczach.
Chłopak spojrzałam na moją bladą dłoń uwięzioną w jego silnym uścisku po czym jednym ruchem wyprostował swoje palce a na moim nadgarstku widniała czerwona plama w kształcie jego palców.
- panuj nad sobą - rzuciłam w jego stronę pełne obrzydzenia spojrzenie po czym założyłam buty, wzięłam kurtkę w ręce i wyszłam z domu, mimo, że było bardzo późno.
Chłopak stał i patrzył jak zamykam za sobą drzwi. Wiedziałam, że gdyby nie incydent sprzed kilku minut nigdy nie pozwoliłby mi wyjść samej o tej porze, ale teraz najwyraźniej jest mu głupio, a mnie kompletnie to nie interesuje. Zayn jest bardzo opiekuńczy i przeważnie o mnie dba lecz czasami traci nad sobą kontrolę i wcale nie mam zamiaru tolerować jego humorków, które są moim kosztem.
Poszłam spać do przyjaciółki, nad ranem obudził mnie dzwoniący telefon
- halo - zaczęłam zachrypniętym porannym głosem
- [T.I] gdzie jesteś ? gdzie spałaś ? nic ci nie jest ? chciałbym przeprosić cię za wczoraj, poniosło mnie
- jestem bezpieczna
- przyjdź do mieszkania wieczorem proszę, teraz idę do pracy, nie zapomnij
- d-dobrze przyjdę - odpowiedziałam cichutko po czym się rozłączyłam.
Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, to co się dzieje w naszym związku nie jest normalne i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.

Wieczór się zbliżał, założyłam granatowe rurki i czarny sweterek z reniferem, a moje długie czarne włosy związałam z luźnego koka.
Drzwi do mieszkania otworzyły się natychmiast, gdy się obok nich zjawiłam
Przywitaliśmy się i weszłam do środka
- to co było wczoraj... to nie powinno mieć miejsca - mówił niepewnie
- nie powinno - powtórzyłam potwierdzając
- przepraszam - złapał mnie za dłonie po czym wtuliłam się w jego tors. Może byłam naiwna, ale kochałam go z całego serca, miał w sobie ciepło, które tak bardzo kochałam. Może tracił czasami nad sobą kontrolę, ale wiem, że zawsze by mnie obronił cokolwiek by się działo mogłam mieć pewność, że mogę czuć się przy nim bezpieczna.
*godzina później*
Leżeliśmy wtuleni w siebie przed telewizorem oglądając jakiś film, gdy oboje usłyszeliśmy dźwięk telefonu, dźwięk telefonu Zayna, który leżał obok po mojej stronie dlatego bez zastanowienia wzięłam go do ręki
- kto to jest Susan - patrzyłam zdziwiona na ekran telefonu. Widziałam zakłopotanie na jego twarzy
- koleżanka - odparł  - odrzuć połączenie - dodał
- jestem ciekawa czego chce, odbiorę - już miałam naciskać zieloną słuchawkę kiedy to telefon został niemalże wyrwany mi z dłoni
- co ty robisz ?! - patrzyłam na niego z niedowierzaniem
- to co widzisz! - był zdenerwowany co sugerowało, że zestresował się tym telefonem
- jesteśmy ze sobą od dwóch lat myślałam, że sobie ufamy!
- nie chcę żebyś odbierała moje telefony! jasne ? - wstał i wyszedł z pokoju, oczywiście poszłam za nim i nie minęła chwila, a on już po drodze do innego pokoju szukał czegoś w telefonie, zapewne jej numeru
- Zayn co ty wyprawiasz do jasnej cholery ?! - stałam w drzwiach, a on siedział na łóżku
- [T.I] wyjdź - odparł
- nie wyjdę dopóki nie wytłumaczysz swojego zachowania - patrzyłam na niego z niedowierzaniem
- powiedziałem abyś wyszła! - krzyknął.
Stałam tam i z całych sił próbowałam się nie rozpłakać, ale wyszłam.
Poszłam do łazienki i dałam łzom upust.
Przemyślałam sobie wszystko i po pięciu minutach poszłam do sypialni gdzie leżał Zayn, najwyraźniej zdziwiony był moją obecnością
- nie jestem lalką i nie będziesz traktował mnie jak rzecz. Nie pozwolę ci na to, myślałam, że mnie kochasz bo ja ciebie bardzo, ale widzę jak bardzo się myliłam i nie zamierzam brnąć w to dalej, bo te twoje ciągłe humorki po prostu mnie denerwują i nie będę tego tolerowała. Wybaczałam ci wiele, a ty nie potrafiłeś docenić tego co masz i nie chcę dłużej tego ciągnąć, to koniec Zayn - łzy jedna po drugiej spływały mi po policzku.
Chłopak leżał w tej samej pozycji, patrzyłam na niego ciągle i widziałam jak pojedyncza łza popłynęła po jego twarzy, gdy wypowiedziałam ostatnie zdanie.
Wyszłam i zaczęłam się pakować, wtedy usłyszałam jego głos
- [t.i] nie - podszedł do mnie i ukucnął obok mnie
- daj mi spokój - odparłam drżącym głosem ociekając łzy z policzka
- przepraszam - patrzył na mnie wzrokiem pełnym żalu
- twoje słowa już nic dla mnie nie znaczą - pakowałam po kolei wszystko do walizki
- nie prawda, tylko tak mówisz, nie myślisz tak. Pozwól mi wytłumaczyć - spuścił wzrok, a jego oczy się zaszkliły - Susan jest moją siostrą - dodał drżącym głosem
- ty nie masz rodzeństwa - patrzyłam na niego oczekując na kontynuację
- nigdy ci o niej nie mówiłem bo było to dla mnie zbyt trudne i nie chciałem do tego wracać między innymi z tego powodu zmieniłem miasto i wtedy poznałem ciebie nie chciałem wracać do przeszłości - jego usta przyjęły cienką linię widziałam, że jest mu trudno
- to wszystko ? - spytałam oschle udając, że nie interesuje mnie jego historia, to by oznaczało, że mnie oszukiwał i wcale nie zamierzałby mi o tym powiedzieć, gdyby nie ten telefon, wciąż byłam zła.
- nie rozumiesz, ona jest w domu dziecka, ma 16lat i przeżyła więcej niż nie jeden dorosły.
Każdego dnia o niej myślę i żałuję, że byłem zwykłym tchórzem kiedyś, ojciec ją bił, a ja nie mogłem nic zrobić był ode mnie silniejszy, próbowałem, ale mi nie wychodziło. Po śmierci mamy zaczął się dla nas horror. Ojciec popadł w pijaństwo, codziennie się nad nią znęcał aż pewnego dnia usłyszałem głośny huk pobiegłem do pokoju i zobaczyłem kałużę krwi w niej leżał mój tata, nad nim stała roztrzęsiona Susan przytuliłem ją, próbowałem uspokoić, płakała jak nigdy.
Wbiła mu nóż w brzuch, zabiła go, rozumiesz ? Opowiedziała wszystko na policji i wyszło, że działała w samoobronie, trafiła do domu dziecka, a ja przeprowadziłem się. Chciałem wziąć ją do siebie po ukończeniu pełnoletności , ale nie miałem środków na jej utrzymanie właściwie nie miałem nic. Mieszkałem kumpla, pracowałem i zbierałem na mieszkanie. Dlatego teraz ćwiczę, nie chcę nigdy więcej czuć się bezsilny przepraszam, że przeze mnie cierpisz, że czasami się nie kontroluję.. nienawidzę tego, że mam jego geny. Nie chcę się się usprawiedliwiać.Nigdy nie będę taki on nie martw się. Nie oczekuję abyś mi wybaczyła chcę, abyś była szczęśliwa i jeśli przy mnie tego nie czujesz nie mogę cię do niczego zmusić - wstał, a po mojej i jego twarzy spływały strumienie łez.
- powinieneś powiedzieć mi wcześniej - łkałam -przytul mnie - dodałam.
- odchodzisz - spytał niepewnie
- pamiętasz mieliśmy przetrwać wszystko, nie zostawię cię - podniosłam głowę, aby spojrzeć w jego czekoladowe tęczówki
- nigdy nie znalazłbym nikogo kto byłby dla mnie taki dobry jak ty, kocham cię - przytulił mnie mocniej.
Już dziś wiem, że jest on tym jedynym.

PODOBA SIĘ - KOMENTUJESZ
NIE PODOBA SIĘ - KOMENTUJESZ
Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna i dziękuje za poświęcenie swojego czasu na czytanie moich imaginów, doceniam i jeszcze raz dziękuję :)
ILY!

piątek, 15 listopada 2013

Liam


Jak się skończy, włączcie od nowa

Jestem tu.. jestem z siebie dumna, że zdobyłam się na tę odwagę
Trzęsę się i sama nie wiem czy dlatego, że na dworze jest pięć stopni mrozu czy ze strachu, ze strachu przed śmiercią? przecież tylko jej pragnę.
Przypominam sobie teraz wszystko, do moich oczu napływają łzy,
dlaczego oni to zrobili? Gdy tylko o tym pomyślę robi mi się słabo, nie chce mi się żyć. Zamykam oczy i wszystko widzę
Byłam w łazience, oni byli na dole, wszyscy byli na mnie źli, że jak zwykle ja wszystko opóźniam, a już godzinę temu powinniśmy wychodzić. Usłyszałam strzały, nie wiedziałam co o tym myśleć, wyszłam na korytarz, po cichu spojrzałam ze schodów i zobaczyłam mamę, leżała nieruchoma, obok niej była kałuża krwi, złapałam się za usta próbując się uspokoić, obok niej leżały moje dwie siostrzyczki, miały zaledwie cztery lata, na krześle siedział tata też był zakrwawiony nad nim stało trzech facetów żądali pieniędzy, o których ojciec nie miał pojęcia w końcu zrobili z nim to samo co z resztą mojej rodziny. 
Poczekałam aż wyjdą i zbiegłam na dół, wszyscy byli martwi, a ja siedziałam na podłodze, każde z nich głaskałam, krzyczałam, błagałam by ktoś zaczął oddychać, płakałam... płakałam jak nigdy.
Od tamtej tragedii minęło pół roku, mieszkałam sama, ale dłużej już nie potrafię, chce jak najszybciej ich zobaczyć, chcę tych kłótni co kiedyś, chce ciągłego marudzenia rodziców, że się nie uczę, że nie mogę tak późno wracać do domu, chcę zostawać w domu by pilnować rodzeństwa..
Przekroczyłam barierkę, chciałam tego, naprawdę tego chciałam, wtedy zobaczyłam jego, biegł w moją stronę
- nie rób tego! - krzyczał
Zaczęłam płakać, myślę, że obleciał mnie strach bo zaczęłam się zastanawiać czy to co robię jest słuszne
- proszę - był już obok mnie
- podaj mi dłoń - nalegał
Uniosłam wzrok, twarz miałam bladą, moje jasne włosy plątały się na wietrze, on wydawał mi się godny zaufania. Wyciągnęłam w jego stronę moją zmarzniętą dłoń.

*rok później* 
- kochanie, wróciłem! - jego głos rozbrzmiał w naszym mieszkaniu
- gdzie byłeś? - byłam na niego zła
- przecież wiesz, że w pracy
- dzwonił Mark żebyś wrócił się do biura po jakieś papiery więc nie kłam, że byłeś w pracy! 
- znowu zaczynasz ?!
- nie traktuj mnie tak - moje oczy się zaszkliły 
- jak? - spytał
- jakbym była kimś obcym - na tym nasza konwersacja się zakończyła, zostawiłam go samego i poszłam do sypialni, położyłam się na łóżko. Zaczęłam płakać, tylko to mi wychodziło najlepiej. Liam mnie oszukuje, spotyka się z kimś, byłam tego pewna. 
Minął tydzień, nasze relacje z dnia na dzień się pogarszały, oddaliliśmy się od siebie, ale wciąż go kochałam. Liam codziennie wymyślał inne bajeczki, aby m tylko nie zaczęła nic podejrzewać, ale było już za późno.
Jest 20:30 a jego nadal nie ma w domu, nie odbiera telefonu. Zadzwoniłam do jego kolegi z pracy i Liam opuścił biuro 3 godziny temu.
Dostałam smsa, myślałam, że to od niego, jednak to co zobaczyłam załamało mnie. Od nieznanego numeru, otrzymałam zdjęcia mojego chłopaka i jakiejś dziewczyny razem. Byli  w restauracji, zdjęcia były robione z ukrycia, pili wino i się śmieli, a ja głupia siedziałam i na niego czekałam. 
Czułam się beznadziejnie, oszukiwana, niepotrzebna, niekochana, do niczego się nienadająca. 
Ze wściekłości strąciłam na podłogę wszystko co znajdowało się na szafce, potłukłam naczynia, płakałam, krzyczałam, moje serce tak perfidnie zostało złamane. 
Pomyślałam, że to tylko kwestia czasu i zostanę sama jak kiedyś, wszystkie tamte uczucia do mnie powracały.
Wyjęłam z apteczki tabletki nasenne, nie mogłam pohamować emocji, ręce trzęsły mi się tak, że z trudnością było mi otworzyć opakowanie. Wzięłam ich garść po czym popiłam wódką i czekałam na swój koniec.
To musiało się stać, dobrze wiedział do czego jestem zdolna, a mimo to zranił mnie.
Położyłam się na kanapie, czułam jak po zaczyna kręcić mi się w głowie, słyszałam bicie mojego serca, biło jak szalone. Już półprzytomna usłyszałam zagłuszony dźwięk telefonu, nikt nie odbierał, więc nagrał się na pocztę
'' Hej kochanie, to ja chciałem tylko zadzwonić i powiedzieć ci, że cię bardzo, bardzo kocham.
Chciałem tylko żebyś wiedziała, że jesteś moją księżniczką. Jesteś warta całej miłości świata. Jesteś miłością moje życia. Zaraz wracam do domu, możesz się pakować, przepraszam, że nie powiedziałem ci od razu co zamierzam i cię denerwowałem, ale chciałem zrobić ci niespodziankę. Kupiłem nam dom, w którym razem się zestarzejemy. ''


Po pierwsze chciałabym bardzo bardzo podziękować za wszystkie tak miłe komentarze, za tyle wyświetleń oraz za obserwatorów. Jesteście najlepsi :D 
Przyznam, że jak pisałam tego imagina to miałam łzy w oczach, ale i tak wydaje mi się dziwny :D
Oceńcie proszę, komentujcie jak najwięcej, zrobiłam opcje dla leniwych,  że możecie też zaznaczać czy imagin jest ciekawy, nie podoba mi się i coś tam jeszcze jest, to też zapraszam do wzięcia udziału ;)
Big love x

poniedziałek, 28 października 2013

Zrobiłam specjalnie nową notkę po to, aby podziękować dziewczynom ze stronki http://do-zamowienia.blogspot.com/ .  


Nagłówek jest piękny, prawda? :)
To miłe, że ktoś poświęcił swój wolny czas, aby go zrobić dla mnie <3

czwartek, 17 października 2013

Louis część II

Kolejnego dnia myślałam tylko o tym czy iść do tego klubu czy nie..
Jednak postanowiłam zaryzykować, jak nie teraz to kiedy? Założyłam małą czarną, rozpuściłam następnie wyprostowałam włosy, zrobiłam makijaż i mogłam iść. 
Już z daleka słychać było muzykę, a ja im bliżej byłam tym bardziej miałam ochotę się zawrócić, ponieważ nigdy nie szłam na dyskotekę sama, zawsze były przy mnie dziewczyny, którym mogłam zaufać.
Po długiej drodze doszłam do miejsca, przecisnęłam się przez tłum pijanego towarzystwa i zajęłam miejsce przy barze.
- coś dla ciebie? - usłyszałam głos zza siebie, był to barman.
- drinka poproszę - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
Po pięciu minutach mogłam sączyć napój jak i rozglądać się za Louisem. 
W głowie miałam same negatywne myśli, że jego tu nie będzie, jeśli wiedziałabym to teraz to zapewne siedziałabym już w domu.
- zatańczysz ślicznotko - nie do końca byłam pewna czy to do mnie, odwróciłam się
- tak do ciebie mówię - powtórzył
- nie, dzięki - odpowiedziałam. Jeszcze tego brakowała bym puszczała się w dancing z obcym, pijanym i zapewne napalonym kolesiem, w sumie to nawet nie był w moim typie i nie miałam ochoty tańczyć.
- jak to? nie daj się prosić - wolnym krokiem podchodził coraz bliżej bezczelnie wlepiając swój wzrok w mój biust, złapał mnie w tali
- odejdź - podniosłam głos
- mm zadziorna jesteś, będziemy się dobrze bawić - mówił z obleśnym akcentem co sprawiało, że miałam ochotę przyłożyć mu w tą niewyparzoną gębę.
- puszczaj mnie - próbowałam zabrać jego ręce z mojej talii, jednak on zbliżał się coraz bliżej i czułam jego przepełniony alkoholem oddech na swojej szyi. W tamtym momencie nienawidziłam się za to, że nie ćwiczyłam nad sobą i tak łatwo można było przejąć nade mną kontrolę. Do oczu napłynęły mi łzy.
- głuchy jesteś ?! czy może mam przetłumaczyć ci to w nieco inny sposób - odczułam wielką ulgę, gdy został niemal zdjęty ze mnie jego ciężar. Moje oczy patrzyły nie niedowierzaniem, przyszedł i na dodatek mi pomógł.
- a ty co? czego się mieszasz w nasze sprawy - mówił ledwo zrozumiale
- spieprzaj stąd - wydusił przez zęby Lou, a kolega wlecząc jedną nogę za drugą udał się w stronę wyjścia.
- jednak przyszłaś - uśmiechnął się podciągając spodnie. Nie mogłam uwierzyć w jego nagłą zmianę.. przed chwilą wyglądał jakby mógł rozszarpać tego faceta, a teraz łagodnie z uśmiechem potrafi rozmawiać.
- tak, wiesz.. nudziło mi się w domu - odparłam nieśmiało - poza tym bardzo ci dziękuje za to co zrobiłeś, gdyby nie ty nie wiem jak bym z tego wyszła - mówiłam
- sądzę, że dałabyś sobie radę, jesteś dzielna - uśmiechnął się, odwzajemniłam tym samym
- zatańczysz? - dodał, na co skinęłam głową. 
Tańczyliśmy na środku parkietu, mimo, że cały czas o kogoś się ocieraliśmy to i tak czułam jakbyśmy byli sami, czułam jak mój żołądek wywija fikołki ze szczęścia.
Piosenka zmieniła się na znacznie wolniejszą,a jego dłonie zajęły miejsce na mojej talii.
- cieszę się, że tu jesteś, że przyszłaś - szeptał mi do ucha
- Louis- szepnęłam
- tak? - odpowiedział cichutko. Sposób w jaki on ze mną rozmawiał sprawiał, że czułam się jak w niebie.
- masz ładne oczy - uśmiechnęłam się wpatrując się w jego niebieskie tęczówki.
- ty też - uśmiechnął się 
- podobają ci się? - spytałam z powagą na twarzy 
- kurewsko - odpowiedział, zaśmiałam się w głowie, Louis był już wstawiony.
Jego twarz była coraz bliżej mojej, czułam jak miękną mi kolana, nasze usta się złączyły w pocałunku.
Nie trwało to długo, nie zdążyłam nawet poczuć jak smakuje. 
- muszę iść - odepchnęłam go leciutko
- przepraszam - odpowiedział zakłopotany
- mój chłopak na mnie czeka - nie odrywaliśmy od siebie wzroku
- t-ty masz chłopaka - spytał zdziwiony, a jednocześnie rozczarowany. Skinęłam głową
- nie powinienem.. - dodał. Poszłam do domu. 
*dwa dni później*
Minęły dwa dni, nie utrzymywałam przez ten czas kontaktu z Louisem, żadne z nas od ostatniej rozmowie w klubie nie odezwało się do siebie. Weszłam na facebooka, był dostępny i w trybie natychmiastowym pojawiło się okienko.
- w co ty grasz [T.I] ? 
- o co ci chodzi ? 
- zawiodłem się na tobie, myślałem, że jesteś inna.. 
- nie mam żadnych zobowiązać wobec ciebie Louis.. 
- gdy jesteś przy mnie czuje się tak inaczej.. i ten pocałunek.. rozkochałaś mnie w sobie
- zakochałeś się i piszesz mi to w wiadomości ? Bardzo dojrzale.. 
- w naszej grze wszystkie chwyty są dozwolone. Spotkajmy się, dzisiaj 17 w parku, do zobaczenia.
Łza spłynęła mi po policzku. Spojrzałam na zegar, 16:40. Przebrałam się i wyszłam. 
Lou stał przy drzewie, jego wzrok wlepiony był w buty. Czułam, że układa sobie w głowie naszą rozmowę, przynajmniej ja tak zawsze robię.
- przepraszam, że ci nie powiedziałam - zaczęłam. Podniósł wzrok 
- c-co to jest? - jego ręka błądziła po moim policzku.
- wiedziałam, że zapytasz, ale nie o tym chciałeś zapewne porozmawiać, więc przejdźmy do rzeczy
- kto ci to zrobił - patrzył na mnie wzrokiem przepełnionym żalem.
- nie chce o tym rozmawiać - za wszelką cenę chciałam tego uniknąć.
- [T.I] do cholery odpowiedz! -w  moich oczach pojawiły się łzy i bez zastanowienia odwróciłam się w drugą stronę idąc przed siebie. Nienawidziłam jak ktoś podnosił na mnie głos, a w szczególności ktoś komu nie musiałam się tłumaczyć.
- czekaj - chłopak chwycił moją dłoń, odwróciłam się
- pozwól mi sobie pomóc - patrzył na mnie - więc ? - dodał
- on czekał na mnie w moim pokoju, byliśmy umówieni, a ja poszłam do tego klubu, pamiętasz, poczuł męskie perfumy i.. wyszło jak wyszło, nigdy nie umiał panować nad swoimi emocjami - moje oczy się zaszkliły
- twój chłopak? - spytał zakłopotany. Nic nie odpowiedziałam, bo było mi wstyd
- zabije gnoja - myślałam, że wtedy przy barze widziałam go wściekłego, ale w porównaniu do tego jak mimika jego twarzy wygląda teraz to wtedy był aniołkiem.
- gdzie on mieszka? zaprowadź mnie tam - dodał
- to nie ma sensu - to ja w tym momencie byłam tą spokojną
- nikt nie ma prawa cię uderzyć, chciałbym abyś czuła się bezpieczna zawsze, co mogę dla ciebie zrobić - spytał
- bądź przy mnie - wtuliłam się w niego czego jak widać było się nie spodziewał
- gdzie ukrywałaś się przez całe moje życie ? - objął mnie, tak czule, poczucie bezpieczeństwa dotychczas było mi obce.
- po prostu chodziłam pieszo do szkoły  - zaśmieliśmy się.
THE END

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
pierwsza część moim zdaniem jest nudniejsza od tej, ta pochłonęła mi dwie godziny, dlatego proszę napisz co sądzisz w komentarzu. Dziękuje :x

środa, 16 października 2013

Louis

- przepraszam najmocniej, nie chciałam - tłumaczyłam swoją niezdarność.
- nie szkodzi, nic się nie stało - chłopak posłał mi uśmiech pomagając złapać mi grunt pod nogami oraz stabilność mojemu rowerowi, który chwilę temu wjechał na niego.
- śpieszyłam się do szkoły, nie zauważyłam cię - czułam, że się czerwienię.
- w porządku, każdemu może się zdarzyć 
- niezdara ze mnie - było mi głupio
- przestań - zaśmiał się 
- mogę ci to w jakiś sposób wynagrodzić ? 
- również nie chciałbym żeby szansa znajomości z tak ładną dziewczyną przepadła i może głupio to zabrzmi i nie zdziwiłbym się gdybyś nie miała ochoty, ale może poszlibyśmy teraz na kawę, oczywiście jeśli chcesz - patrzył na mnie niepewnie, a ja stałam osłupiona. Nie myślałam ,przy tego typu chłopakach jak on nie potrafię normalnie funkcjonować. Zbyt idealny.
- wiesz.. bardzo chętnie bym się z tobą przeszła, ale śpieszę się do szkoły - posłałam mu wymuszony uśmiech
- to może chociaż dasz mi swój numer? - zapytał, a ja bez zastanowienia spełniłam jego prośbę.
Rozkojarzona dotarłam do szkoły, cały czas w głowie miałam obraz jego twarzy, jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie jak nigdy nic innego.
*wieczór*
Dzisiaj nie zamierzałam nigdzie się ruszać, wieczór miałam zarezerwowany na randkę z książką od fizyki.
Dobiegała już godzina dwudziesta pierwsza, gdy poczułam wibracje w telefonie od razu pomyślałam od uroczym brunecie, nie myliłam się, napisał
- '' od naszego dzisiejszego spotkania nie myślę o niczym innym jak tylko o tym by móc znowu cię zobaczyć :). Może jutro zjemy razem obiad? ''
Mój uśmiech dawno nie był taki szczery, byłam po prostu szczęśliwa, że na napisał
- '' Mam dokładnie to samo :) I myślę, że to świetny pomysł '' 
Minęło 10 minut aż umówiliśmy się w miejscu, które obydwojgu nam odpowiadało.
Nauka zupełnie w tamtym momencie nie była mi w głowie. Poszłam pod prysznic, następnie poszłam spać.
*rano*
Mój poranek zazwyczaj wyglądał tak samo. Zjadanie śniadanie, ale zwracając uwagę na to, że była już 10 musiałam szykować się na spotkanie z Lou. Założyłam granatowe rurki i kremową koszulę, włosy zebrałam w kucyka, delikatny makijaż i byłam gotowa.
Wyszłam z domu, gdy byłam już prawie na miejscu zauważyłam jego, siedział przy stoliku znajdującym się na zewnątrz lokalu, w sumie nie wiedziałam dlaczego nie wybrał stolika w środku, nie żebym wybrzydzała, ale nie byłam wielką fanką zimna.
Jedna z jego nóg była wysunięta do przodu, w rękach trzymał jadłospis, w który intensywnie wlepiał swój wzrok.
- hej - odezwałam się niepewnie. Z natury nie mam problemu z nawiązywaniem nowych kontaktów, ale on był inny niż wszyscy, kompletnie nie wiedziałam jak mam się przy nim zachować, nie znaliśmy się.
- hej - odpowiedział wypuszczając z rąk menu.. 
- długo czekasz ? - dosiadłam się 
- nie, dopiero przyszedłem. Nie wiedziałem kiedy przyjdziesz, a kelnerka nalegała, więc zamówiłem nam spaghetti, mam nadzieję, że lubisz? 
- jasne - wymieniliśmy się uśmiechami. 
Przez chwilę było niezręcznie, ale kelnerka szybko przyniosła dwa talerze i na nasze szczęście przerwała ciszę.
- jakie masz plany na dziś wieczór? - spytał
- jeszcze nie wiem, a czemu pytasz? 
- pomyślałem, że moglibyśmy pójść do jakiegoś klubu razem. Dzisiaj o 20
- nie sądzę, aby to był najlepszy pomysł - zrobiło mi się głupio odmawiając mu, ale nie miałam innego wyjścia. Jego mina była bezcenna, widać było, że się tego nie spodziewał
- nie no w porządku, nie ma sprawy w ogóle nie potrzebnie pytałem, nigdy nie miałem wyczucia i tendencję do zadawania głupich pytań - wymusił lekko uśmiech. 
- to nie o to chodzi, że nie chce się z tobą widzieć, bo jesteś naprawdę fajnym chłopakiem, ale poznaliśmy się zaledwie wczoraj i kompletnie cię nie znam - zaśmiałam jednocześnie zawijając na widelcu kolejną porcję makaronu w sosie.
- w sumie masz racje, ale to byłaby dobra okazja do poznania się bliżej - uśmiechnął się, gdy nasze spojrzenia spotkały się. - no nic, miło było, gdybyś jednak zmieniła zdanie było by super. Muszę iść, pa - pocałował mnie w policzek co bardzo mnie zdziwiło - ślicznie wyglądasz - odszedł.
Odszedł zostawiając mnie samo z stadem motylów w moim brzuchu. Jak on na mnie działał ?
Odczekałam jeszcze chwile po czym wstałam, dopiero później zauważyłam, że zostawił pieniądze na stoliku za obiad. To było oczywiste, że tak zrobił, ale i tak motylki wróciły. cdn

Hej kochani :))
Tym razem imagin z Lou, postanowiłam napisać go w częściach, ponieważ mam pomysł drugiej części, a gdybym wszystko razem połączyła to wyszedłby za długi.
Mam nadzieje, że się wam podoba, mi jak zwykle średnio. Proszę skomentuj, skoro czytacie to zawsze starajcie się komentować. Wy wyrażacie przy tym swoje zdanie, a ja wiem co robię źle, a co dobrze po za tym widzę, że nie pisze tego sama dla siebie :) 
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga ? ;> 



niedziela, 15 września 2013

Zayn


Jestem tylko ja i on, czuję jakby reszta nie istniała...
Jest noc i mimo godziny na dworze wcale nie jest chłodno...
Leżymy na kocu na wzgórzu jakiejś polany wpatrując się w niebo, gwieździste niebo...
- [T.I] ? - chłopak odwrócił twarz na bok dzięki czemu miał na mnie widok
Podparłam się na łokciach i patrzyłam na niego oczekując na kontynuację
- jestem szczęśliwy, że cię mam - odparł. Spojrzałam w jego oczy, w których odbijały się gwiazdy.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się lekko. Leżeliśmy w ciszy przez jakiś czas, nie przeszkadzało mi to, cisza już nie krępuje mnie.
- jesteś urocza - powiedział z uśmiechem na twarzy
- też jesteś uroczy - odwzajemniłam uśmiech 
- nie chcę być uroczy
- jak to? - zmarszczyłam lekko brwi
- ty jesteś urocza, ja mogę być gorący
Przybliżyłam się bardziej niego, obdarowałam jego usta delikatnym pocałunkiem
Po chwili Zayn zamanewrował tak, że to ja leżałam a on podpierał się rękami nade mną
- masz racje, jesteś gorący - zachichotałam. Jego usta powoli zbirzały się do moich aż w końcu się złączyły, pasowały do siebie tak jakby były dla siebie stworzone. Zawsze, gdy on jest blisko czuje motyle w brzuchu dokładnie takie same jak pierwszy raz się spotkaliśmy. 
- muszę wracać do domu - przerwałam
- nie musisz - chłopak na nowo złączył nasze usta ze sobą
- Zayn - wyszeptałam
- odprowadzę cię - wstał po czym podał mi dłoń abym zrobiła to samo. 
Będąc już przy moim domu chłopak pocałował mnie na pożegnanie
- do widzenia piękna, śpij dobrze - uśmiechnęłam się w odzewie po czym każde z nas udało się w swoją stronę. 
Przekraczając próg domu zauważyłam siedzącą na fotelu mamę, bardzo mnie to zdziwiło bo byłam pewna, że już dawno śpi
- która jest godzina ? - spytała oburzona
- mamo.. - wbiłam wzrok w podłogę
- miałaś być godzinę temu, jak ja mogę ci ufać?! W ogóle nie znam tego chłopaka Bóg wie do czego on jest zdolny! 
- nie mów tak o nim, ty go nie musisz znać! 
- zmieniłaś się, jesteś inna niż kiedyś
- tak zmieniłam się przyznaję, w końcu jestem szczęśliwa!
- nie podnoś na mnie głosu! 
- mamo ja go kocham
- więc powiedz mu prawdę zanim zajdzie to za daleko - na tym nasza rozmowa się skończyła i każda z nas udała się do swoich pokoi. 
Słowa mamy dały mi wiele do myślenia, w sumie spotykam się z Zaynem od 3 miesięcy, a cały czas go okłamuje - do moich oczu napłynęły łzy , usnęłam.
*rano*
Zaraz po przebudzeniu napisałam do mojego chłopaka prosząc o spotkanie dzisiaj u mnie, oczywiście się zgodził.
Założyłam czarne rurki i bluzkę w paski z rękawem 3\4, włosy miałam rozpuszczone. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
- proszę - krzyknęłam
W drzwiach ujrzałam wysokiego bruneta z nieziemską urodą
- twoja mama mnie wpuściła - podniósł lekko kącik ust
- musimy poważnie porozmawiać - powaga nie schodziła mi z twarzy
- słucham - chłopak usiadł
- Zayn, jestem chora - te słowa z trudnością przeszły przez moje gardło
- Jesteś chora? Przecież mogę nawet już jechać z tobą do lekarza i wszystko będzie dobrze - patrzył na mnie jak na wariatkę.
- jestem poważnie chora. Mam białaczkę - łzy napłynęły mi do oczu, nikomu nigdy o tym nie mówiłam, nikt prócz rodziny nie wiedział
- jak to masz białaczkę? żartujesz ? - wstał
- To nie jest śmieszne! Jestem poważnie chora - łza słynęła mi po policzku, do niego nadal jakby to nie docierało
- dlaczego mi nie powiedziałaś ?! - w jego oczach widziałam żal do mojej osoby
- nikomu nie mówiłam, nie chciałam żeby ktokolwiek wiedział i traktował mnie inaczej zrozum to!
- nawet ja ?!
- zwłaszcza ty!
- ni-nie mogę w to uwierzyć.. w to, że o niczym nie wiedziałem.. to dla mnie za wiele, odezwę się - wyszedł z mojego pokoju. 
Zaraz po tym położyłam się na łóżku i dałam łzom upust. Wiedziałam, że to będzie dla niego trudne bo dopiero się o tym dowiedział, ale ja z tą wiadomością żyję od roku.
Nie wychodziłam z pokoju do końca dnia, musiałam sobie to poukładać, to, że on wie.
*rano*
- mamo, dzisiaj jest sobota - mamrotałam przez sen, gdy czułam czyjąś obecność w pokoju, otworzyłam oczy i zobaczyłam jego, siedział na brzegu mojego łóżka bacznie mnie obserwując
- Zayn... co tu robisz ? 
- twoja mama mnie wpuściła - zaśmiał się 
- jak zawsze - odwzajemniłam uśmiech
- długo już jesteś - spytałam
- od około piętnastu minut - odpowiedział
W pokoju nastała cisza, poczułam jak Zayn lekko ściska moją dłoń
- to niczego nie zmieni - odparł
- o czym mówisz ? 
- nie przestanę cię kochać - odpowiedział i wtedy sobie przypomniałam poprzedni dzień.
- to nie ma sensu, niedługo mnie nie będzie - patrzyłam prosto w jego czekoladowe tęczówki
- ile ci zostało ? - spytał niepewnie
- lekarz mówi, że około pół roku
- to będzie najlepsze pół roku w twoim życiu - jego łza kapnęła na moje łóżko przez co i mi samej zachciało się płakać
- już jedne najwspanialsze pół roku przeżyłam - uśmiechnęłam się 
- kocham cię - chłopak pieścił moje usta swoimi. 
Od czasu kiedy powiedziałam Zaynowi o mojej chorobie poczułam ulgę, w końcu mogłam rozmawiać z nim bez ograniczeń, na każdy temat i nie bać się, że w pewnym momencie może wymksnąć mi się coś czego on nie powinien wiedzieć. Teraz każdą chwilę spędzamy razem, chłopak jest jak mój cień, jest moim aniołem, który nade mną czuwa, którego zesłał Bóg w nagrodę za chorobę.
****************************************************************************************************
Minęło te cholerne pół roku, nadszedł ten dzień, którego obawiałem się najbardziej. Dzisiaj idę już sam, nie ma jej. Tęsknie za jej uśmiechem, za jej spojrzeniem, za tym co razem przeżyliśmy, za tym co mi powiedziała, za każdą kłótnią po której czułem, że kocham ją jeszcze bardziej. 
Nigdy o niej nie zapomnę, już zawsze pozostanie w moim sercu, w mojej pamięci.
    Miłość cierpliwa jest,
    łaskawa jest.
    Miłość nie zazdrości,
    nie szuka poklasku,
    nie unosi się pychą;
    nie dopuszcza sie bezwstydu,
    nie szuka swego,
    nie unosi się gniewem,
    nie pamieta złego;
    nie cieszy się z niesprawiedliwości,
    lecz współweseli sie z prawdą.
Dzisiaj z ręką na sercu mogę powiedzieć, że [T.I] wiele mnie nauczyła, można powiedzieć, że nauczyła mnie żyć, jak iść przez życie, nauczuczyła mnie jak kochać, jak być silnym..


CZYTASZ=KOMENTUJESZ
To wiele dla mnie znaczy, dziękuje każdemu z osobna kto czytał kto skomentował. Ważne dla mnie jest to aby wiedzieć co o tym sądzicie, wyraźcie swoją opinię, nie oczekuje pochwał, oczekuje szczerości x 
Kocham Was 

środa, 28 sierpnia 2013

Harry

Pewna Wiktoria, czytelniczka prosiła o dedykację, więc proszę :)

POLECAM:
- Proszę cię nie rób tego, nie zostawiaj mnie tu teraz - patrzył się na mnie z łzami w oczach
- Gdyby ci na mnie zależało nie zrobiłbyś tego co zrobiłeś - odpowiedziałam chłodno, ściskając uchwyt walizki mocniej kierując się do drzwi.
- Wiem, że zrobiłem źle, wiem, że nie jestem niczego wart, ale ona dla mnie nic nie znaczyła, nic do niej nie czuję, chcę tylko ciebie - mówiąc to był cały roztrzęsiony, przez chwilę nawet przez głowę przeleciała mi myśl, aby się nie wyprowadzać jednak szybko się jej pozbyłam. Nie mogę pozwolić sobie na takie traktowanie.
- żegnaj Harry - powiedziałam stanowczo, zamykając za sobą drzwi.
Poszłam do domu rodziców, opowiedziałam im o wszystkim, przyjęli mnie serdecznie jednak, gdy weszłam do swojego pokoju wszystko we mnie pękło. Setki myśli w mojej głowie nie dawały mi spokoju, jedno najważniejsze nasuwało się non stop '' dlaczego ? ''. Byliśmy parą idealną, spędzaliśmy z sobą każdą wolną chwilę na tyle na ile było to możliwe, po roku znajomości zamieszkaliśmy razem, myślałam, że to ten jedyny, że w końcu znalazłam szczęście w miłości, aż do czasu, gdy odebrałam telefon mojego chłopaka, gdy ten brał prysznic. Nigdy nie spodziewałabym się tego co usłyszałam, cały mój świat legł w gruzach.
'' Cześć kotku, nie chcę abyś coś mówił, dzwonię tylko aby cię przeprosić, że nie miałam ostatnio dla ciebie czasu. Musimy jak najszybciej się spotkać, zadzwonię jeszcze później. Buziaki kocham cię ''
Myślałam, że oszaleję, miałam ochotę go udusić za to jak podle mnie potraktował. W co on ze mną pogrywał? Jak długo to trwało? W czym ona była lepsza ode mnie ? Skoro nic dla niego nie znaczyła to dlaczego wystawił nasz związek na stracenie?.

***********************************************************************************************
Po tym jak  [T.I] opuściła moje mieszkanie dopiero dotarło do mnie w jakie gówno się wplątałem, nie mogłem jej stracić.  Dzwoniłem do niej, nie odpierała, pisałem, nie odpisywała.
Następnego dnia czułem jakbym nie widział jej od wieków, tęskniłem tak jak nigdy.
Nie będę na razie się z nią kontaktował, uszanuje jej zdanie i dam jej czas. Ale nigdy nie zamierzam odpuścić.

***********************************************************************************************
 Minął tydzień, pozbierałam się po odejściu od Harrego, uświadomiłam sobie, że  nie mogę być z kimś kto mnie zdradził, wykorzystał to, że mu zaufałam. Tego wieczoru postanowiłam wybrać się do klubu. Założyłam małą czarną i zamierzałam dobrze się bawić.
Gdy weszłam do klubu mój dobry nastrój prysł jak bańka mydlana, gdy przy barze zobaczyłam jego, wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że jakby w jego oczach był laser już dawno nie byłoby połowy mnie. Wstał, szedł w moim kierunku, zrobiłam krok w tył wycofując się do wyjścia jednak z prędkością światła pojawił się tuż przy mnie
- [T.I] - zaczął
- odejdź - posłałam mu wzrok pełen nienawiści.
- porozmawiaj ze mną
- wszystko już ci powiedziałam co miałam ci do powiedzenia. Mam do ciebie tylko jedno pytanie
- słucham
- dlaczego jesteś na tyle bezczelny, aby jeszcze czegoś ode mnie chcieć ?! - emocje w tym momencie górowały, moje oczy momentalnie się zaszkliły, a zagojone rany na nowo zostały rozdrapane.
- [T.I] nie mów tak - mówił nieco niższym tonem niż przedtem, jego wiecznie rozradowane oczy wyglądały tak jak jeszcze nigdy, malował na nich smutek.
- dlaczego nie?! Dlaczego ja mam mieć jakieś zahamowania skoro ty ich nie miałeś ?! Nie masz prawa czegokolwiek ode mnie żądać w moich oczach jesteś pieprzonym niewiernym idiotą! - już nie przejmowałam się rozmazanym makijażem, nie dało się opisać tego co czułam. Łzy zalewały moją twarz i wtedy zobaczyłam jak jego oczy płaczą.

- przepraszam cię za wszystko - wyszeptał po czym ominął mnie i skierował się w stronę wyjścia
- Harry - obejrzałam się, aby stać przed jego sylwetką, on tylko patrzył na mnie czekając na kontynuację
- dlaczego mnie zdradziłeś ? opowiedz mi o tym
- wiesz.. - zaczął - to było wtedy, gdy tak bardzo się pokłóciliśmy, to moja koleżanka ze studiów. Spotykaliśmy się jako przyjaciele aż pewnego wieczoru - jego głos się zachwiał - stało się. Chciałem zakończyć tę znajomość. Ona nie dawała mi spokoju, dzwoniła, pisała w sumie to na tym jej zależało, abyś się o tym dowiedziała choć tak bardzo chciałem tego uniknąć
- nie zamierzałeś mi powiedzieć?
- myślę, że to mnie wiele nauczyło, wiele zrozumiałem.. dotarło do mnie co jest naprawdę ważne w życiu, widzę mój sens, gdy tylko na ciebie spojrzę. Może nie jestem idealnym chłopakiem, ale bardzo  cię kocham mimo, że popełniam wiele błędów dla ciebie chcę się zmienić. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.. gdy uda mi się wywołać uśmiech na twojej twarzy czuję, że osiągnąłem wszystko, gdy widzę jak płaczesz..., gdy wiem, że te łzy wywołane są przeze mnie umieram w środku, chcę cię przytulić, pocałować i powiedzieć, że się zmienię, że nie chciałem, ale ostatnio dałem ciała i to dosłownie. Codziennie zakochuję się w tobie na nowo. Proszę wybacz mi. 
Moje serce rozsypało się na miliony kawałków po tym co powiedział, nie mogłam zrobić nic innego jak go przytulić, tak też zrobiłam.
- obiecujesz, że to więcej się nie powtórzy - mówiłam łkając
- obiecuje - wyszeptał
I wtedy zrozumiałam, że moje życie bez niego nie jest nic warte.


Tyle czasu nie dodawałam nic nowego, już nawet zamierzałam usunąć tego bloga, ale wyrzuciłam tę myśl z mojej głowy. Gdy komentujecie widzę, że mam dla kogo pisać, że ktoś to czyta, gdy piszecie miłe komentarze lejecie miód na moje serce. Dziękuje Ci za to, że tu jesteś i to czytasz, to wiele dla mnie znaczy 

wtorek, 23 lipca 2013

Niall


Było około 22, mój chłopak został u mnie na noc. Poszłam wziąć prysznic, gdy wróciłam on siedział na brzegu mojego łóżka wpatrując się pustym wzrokiem w podłogę nie zauważając mojej obecności. 
Usiadłam obok
- wszystko w porządku - spytałam  pocierając delikatnie o jego ramie.
Uśmiechnął się delikatnie w odpowiedzi. 
- łazienka jest już wolna, możesz wchodzić - powiedziałam zachrypniętym głosem
- jasne, już idę - odpowiedział wstając.
Wzrokiem odprowadziłam go do drzwi.
Zagięłam kołdrę po czym się pod nią położyłam. 
Niall nie śpieszył się, w łazience spędzał znacznie więcej czasu ode mnie, bawiło mnie to bo to ja w związku powinnam odgrywać tę rolę.
Długo myślałam jeszcze o  nas, chciałabym być pewna, wiedzieć na czym stoję, a on mi w tym nie ułatwiał..
Jego wieczne humorki wyprowadzały mnie z równowagi. Jednego dnia jest w porządku, dogadujemy się, nie ma kłótni, czuję między nami więź, natomiast kolejnego dnia czepia się z byle przyczyny, a jeszcze innego dnia mógłby się w ogóle nie odzywać, miałam wrażenie, że on ma jakiś problem, że coś go gryzie w środku i w ogóle nie ma zamiaru mi o tym powiedzieć, żyje w swoim własnym świecie, do którego tak bardzo próbuję się dostać. 
Minęło czterdzieści minut, robiłam się senna. Drzwi lekko uchyliły się, do pokoju wszedł Niall. Skulona, dokładnie okryta kołdrą obserwowałam każdy jego ruch.
Lekko się skrępowałam, gdy to zobaczył mój wzrok przeszywający jego ciało nie pomijając faktu, że miał na sobie tylko dresowe spodnie, w których podejrzewałam, że miał zamiar spać. 
- śmiało skarbie, nie krępuj się - zaśmiał się. To ani odrobinę nie sprawiło, że czułam mniejsze zażenowanie to całą sytuacją biorąc pod uwagę, że z natury jestem nieśmiałą dziewczyną. 
Chłopak zajął miejsce obok mnie. Leżałam twarzą odwrócona w jego stronę bacznie przyglądając się jemu jak układa się w wygodnej pozycji. Nasze twarze oświetlała jedynie lampa nocna umieszczona na szafce obok łóżka po mojej stronie.
Jego blond włosy były rozczochrane przez co wyglądał uroczo, zaśmiałam się lekko
- z czego się śmiejesz - spytał, jego mina była jeszcze śmieszniejsza ode pytania, które zadał przed sekundą.
Zignorowałam to co do mnie powiedział, przysunęłam się bliżej niego wtulając się w jego ciepły tors
- kocham cię Niall - wyszeptałam 
- też cię kocham - obiął mnie po czym obdarzył całusem w czoło. 
- jesteś piękna - wyszeptał mi do ucha 
- ty jesteś przystojny - odparłam tym samym jednocześnie przygryzając płatek jego ucha. 
Jeszcze długo dyskutowaliśmy o tym i o tamtym o wszystkim i o niczym. Tak naprawdę to dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę, że to cudowne uczucie, którego nigdy nie doświadczyłam, że tak po prostu mogliśmy porozmawiać na luzie, mogłam przy nim być sobą i za to między innymi tak bardzo go kochałam. 
*pół roku później*
- tak po prostu chcesz odejść - spytałam z łzami w oczach 
- proszę nie utrudniaj tego - odpowiedział spuszczając głowę w dół
- mówiłeś, że mnie kochasz, że już zawsze będziemy razem. To co wspólnie przeżyliśmy... chcesz mi powiedzieć, że to nic dla ciebie nie znaczyło ? - łzy zaczęły kapać z moich oczu. Myślałam, że nigdy nie będę musiała wypowiadać tych słów, a przynajmniej nie teraz nie do Nialla. 
- to nie tak jak myślisz..zakochałem się na nowo i nic z tym nie poradzę i im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie - odparł. 
- myślałam, że jesteś inny, wierzyłam w każde twoje słowo. Okazałeś się taki jak reszta. Wiesz co ci powiem? Ja naprawdę cię kochałam i - urwałam - i po prostu nie masz pojęcia jak bardzo mnie ranisz, pójdę już - powiedziałam wychodząc z jego mieszkania. Każde jego słowo cięło jak nóż. Moje serce rozsypało się. Boże, dlaczego dałeś mi anioła i go zabrałeś? Czy nie zasługuje na to by być szczęśliwą ? 
Przez kolejny tydzień w mojej głowie kumulowało się mnóstwo myśli i to jedno główne pytanie '' dlaczego? w czym ona była lepsza ode mnie.. '' 
*minął miesiąc*
Ogarnęłam się po tym, że rzucił mnie chłopak, z Niallem nie mam od tamtego incydentu kontaktu i szczerze mówiąc dobrze, że tak jest przynajmniej łatwiej było mi się z tego wszystkiego otrząsnąć. Zrozumiałam, że nie należy żyć przeszłością. 
Nie mam żalu do Nialla, ja zapewne gdybym przestała go kochać to zrobiłabym zupełnie to samo, bo nie miałoby sensu spotykać się z kimś kogo się nie kocha, ale nie pomijajmy faktu, że ja już chyba zawsze będę go kochała... 

Każdy kto czytał niech napisze co sądzi o tym imaginie. Proszę to dla mnie naprawdę bardzo ważne xx


niedziela, 30 czerwca 2013

Zayn

polecam

Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Niedawno myślałam o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, staram się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie.  
Jednak to nie jest takie proste. Zrobiłam to jeszcze raz choć obiecałam, że z tym skończę, ale było już za późno. Ostrze wbiło się w moje ciało przecinając je. Łzy smutku mieszały się z krwią. Czy to koniec? bałam się śmierci, ale nie daję już rady...
Obmyłam ręce całe we krwi, co pomyślą przyjaciele, gdy zobaczą mnie w takim stanie...
Pomyśleliby, że oszalałam. 
Moje serce jest zmęczone, nie chcę już bić, nie chcę już walczyć ze smutkiem, on wygrał, będzie mógł zrobić ze mną co tylko zechce. 
Jedyne kto mógł mnie uchronić przed tym wszystkim był on, on, który nie dba o moje istnienie.
Mimo, iż wokół miałam wielu życzliwych ludzi, byłam sama. Chciałam tylko jego. 
W moich oczach jest idealny, jest tylko jeden problem - jest zajęty.
Nie chcę się przyjaźnić, chcę czegoś więcej, dlaczego on musiał się w niej zakochać? dlaczego nie wybrał mnie ? W głowie miałam mnóstwo negatywnych myśli, które doprowadzały mnie do szału.
Usłyszałam dźwięk sms-a. To on, napisał. Moje serce zaczęło bić jak szalone, takie uczucie towarzyszyło mi za każdym razem, gdy on był blisko. 
Odczytałam:
Od Zayna: Hej, spotkamy się dzisiaj? Mam Ci coś ważnego do powiedzenia...
Bicie mojego serca jeszcze bardziej się przyśpieszyło, chciałam natychmiast wiedzieć co ma mi do powiedzenia.
Do Zayna: Hej, jasne. Za 30 min tam gdzie zawsze ? Też mam Ci coś ważnego do powiedzenia...:)
Od Zayna: Okay to do zobaczenia.
Odłożyłam telefon. Wyjęłam z szafy czarną bejsbolówkę i jeansy, które po chwili znalazły się na mnie. Wyprostowałam włosy, lekki make-up i byłam gotowa. 
Nie mogłam przestać myśleć o tym co za chwilę ważnego ma mi do powiedzenia, tak bardzo chciałam już to wiedzieć. Założyłam jeszcze białe buty do kostek i poszłam w umówione miejsce.
On już na mnie czekał. Siedział przy stoliku znajdującym się przed jakąś knajpą, jedną nogę miał wysuniętą do przodu, wyglądał tak pięknie, z resztą jak zawsze. 
Wzrokiem błądził po przechodniach próbując mnie znaleźć. Po kilku minutach znalazłam się przy nim.
- hej - przywitałam się
- hej - wstał po czym pocałował mnie w policzek
- to o czym chciałeś porozmawiać - spytałam nieśmiało
- mam dla ciebie dobre wieści - uśmiechnął się łobuzersko, podniosłam jedną brew na znak, że ma kontynuować. 
-  poznałaś moją dziewczynę, polubiłyście się.. - moje serce biło jak szalone
- niedługo bierzemy ślub - dokończył.
Zrobiło mi się słabo, mój świat zawalił się w ciągu kilku minut, on nie może tego zrobić. To ja go kocham, to ja chcę z nim być. Nie wierzę... 
- jej... zaskoczyłeś mnie - wydusiłam 
- nie cieszysz się - spytał 
- nie, oczywiście że się cieszę - wymusiłam lekki uśmiech
- a ty o czym chciałaś mi powiedzieć ? 
- już nie ważne - do oczu napłynęły mi łzy, to nie dzieje się naprawdę, przecież mu nie powiem, że jest dla mnie wszystkim, że nie śpię nocami z jego powodu, że jest jedynym powodem mojego uśmiechu, że gdy jest przy mnie czuję się jak w niebie, jestem wtedy bezpieczna, nikt nie może mi nic zrobić, jesteśmy tylko my i nic innego się nie liczy. 
- [T.I] wszystko w porządku ? - spytał przejęty
- tak oczywiście, muszę już iść, pa - ponownie wymusiłam lekki uśmiech po czym wstałam i ruszyłam w stronę domu zostawiając go samego. Moje serce krwawiło, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, zdecydowanie najgorsza chwila w moim życiu. 
Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko zatracając się w płaczu...
* miesiąc później * 
To dzisiaj , nie, ja nadal nie wierzę. Nie dałam Zaynowi żadnych znaków, że mi się podoba, udawałam szczęśliwą aby nie robić podejrzeń, Zayn do tej pory myśli, że cieszę się z jego decyzji. 
Było mi trudno iść na ten ślub, ale jest przynajmniej szczęśliwy, może ona daje mu coś czego ja bym nigdy nie mogła... 
Do ostatniej chwili czekałam przed świątynią, miałam mnóstwo myśli w głowie, zrobić to czy nie, jak nie teraz to nigdy.. co robić [T.I] co robić... 
- jeśli ktokolwiek się nie zgadza, aby da dwójka zawarła przysięgę małżeńską niech wstanie teraz albo zamilknie na wieki - po tych słowach moje ciało oblały zimne dreszcze. 
- nie zgadzam się- krzyknęłam, zrobiłam to.., zrobiłam.. 
- [T.I] co ty wyprawiasz - brunet do mnie podszedł 
- Zayn przepraszam wiem, że psuje ci najpiękniejszy dzień w twoim życiu, ale ja już dłużej tak nie potrafię, może później będę tego żałowała a może nie, ale musisz wiedzieć 
- do rzeczy - przerwał mi 
- kocham cię - wyszeptałam. Po tych słowach łzy spływały mi po policzkach jedna po drugiej. 
Twarz chłopaka pobledniała a wszyscy goście zgromadzeni patrzyli na mnie z niedowierzaniem. 
- [T.I] ty nie mówisz na serio, to.. - nie dokończył 
- przecież nie robie sobie żartów, Zayn nie w tym momencie, chciałam abyś to wiedział i tyle, wiem, że nie odwzajemniasz moich uczuć, że dla ciebie to tylko przyjaźń, że... - przycisnął swoje wargi do moich przerywając moją jakże ekscytującą wypowiedź. Tego się nie spodziewałam. 
On nie przerywał, czułam jakby ta chwila trwała wiecznie, coś pięknego...
Panna młoda stała w osłupieniu jednak długo nie wytrzymała i wybiegła zapłakana sprzed ołtarza tym samym z kościoła a za nią grupka dziewczyn. 
- co ty robisz? - wyszeptałam mu do ucha
- coś co powinienem zrobić bardzo dawno, dziękuje ci że mi to teraz uświadomiłaś, te małżeństwo... to, to byłby błąd. Gdy powiedziałaś że się nie zgadzasz zatkało mnie, ale gdy zaczęłaś mówić to wszystko to dotarło do mnie że to ty powinnaś tu dzisiaj obok mnie stać przy ołtarzu - uśmiechnął się nie odsuwając naszych głów od siebie. Do moich oczu napłynęły łzy.
- ślub się nie odbędzie - przygryzłam wargę, to było nie do opisania
- jesteś pewien - spytałam poważnie
- bardziej niż czegokolwiek innego- posłał mi ciepły uśmiech, za którym tak bardzo tęskniłam.
Wszyscy mieli śmieszne miny, osłupieni nic nie robili tylko się nam przyglądali.
Minął rok. Z Zaynem jesteśmy nierozłączni, naszą miłość umocnił fakt, że za 9 miesięcy będzie nas troje.

Rozczuliłam się pisząc tego imagina :)
Od wczoraj mam dopiero komputer, był w naprawie.
Mam nadzieję, że imagin Wam się podoba, komentujcie proszę, przyjmę każdą krytykę <3

piątek, 24 maja 2013

Harry

7 rano, z wielką niechęcią zwlekłaś się z łóżka.
Dzisiaj założyłaś granatowe rurki i czarną bokserkę, na dworze było dosyć ciepło, włosy związałaś w koka, lekki make up i byłaś gotowa. Zjadłaś śniadanie, zarzuciłaś plecak na plecy i wyszłaś. 
Podążałaś wolnym krokiem ku szkole, gdy usłyszałaś jak ktoś woła twoje imię, odwróciłaś się i ujrzałaś Harrego biegnącego w twoim kierunku. 
- hej - przywitał się całując cię w policzek
- hej - uśmiechnęłaś się delikatnie
- dlaczego na mnie nie poczekałaś - spytał na co podniosłaś jedną brew dając mu znak, że nie rozumiem co ma na myśli.
- pisałem do ciebie wczoraj, że po ciebie zajdę, nie pamiętasz?
- przepraszam, kompletnie mi to wyleciało z głowy
- tak myślałem - odpowiada
- co myślałeś - pytasz z oburzeniem 
- w ostatnim czasie żyjesz w jakby innym świecie
Nic mu nie odpowiedziałaś, bez słowa podbiegłaś do Nialla który stał oparty o filar, razem weszliście do klasy. 
Po upływie siedmiu godzin, odetchnęłaś, wyszłaś ze szkoły. Pierwsze co zauważyłaś to rozglądającego się chłopaka w loczkach,wiedziałaś że szuka ciebie. Z uśmiechem na twarzy wolnym krokiem zaczęłaś podążać w stronę chłopaka. 
Jednak nie myliłaś, on nie szukał ciebie, jedna osoba cię wyprzedziła, a dokładnie była to największa ździra w szkole. Nigdy jej nie lubiłaś, rozmawiałaś kiedyś o niej z swoim chłopakiem i on podzielał twoje zdanie. Zrobiło ci się przykro, dziewczyna pocałowała go  w policzek na przywitanie i razem gdzieś poszli.
Wszyscy wyszli już z placu szkoły, zostali tylko nieliczni a w nich ty, stałaś osłupiona nie dowierzając temu co przed sekundą zobaczyłaś. Łza zakręciła ci się w oku.
Zdołowana samotnie wróciłaś do domu, rzuciłaś plecak w kąt, usiadłaś na łóżku, podgięłaś nogi i oparłaś o nie głowę. Setki myśli kumulowały ci się w głowie i wciąż ta sama scena przed oczami. 
Po kilku minutowym namyśle wzięłaś telefon w dłoń
Do Harrego: Hej słonko. Jesteś w domu? 
Od Harrego: Hej :* Tak jestem w domu, czemu pytasz?
Do Harrego: Wpadłabym do ciebie jeśli oczywiście nie miałbyś nic przeciwko
Minęło 5, 10 minut a chłopak nadal nie odpisywał, pomyślałaś że to najlepsza okazja aby do niego się przejść, wszystko sobie wyjaśnić.
Po dotarciu do celu pukasz do drzwi, otwiera ci je mama Harrego.
- dzień dobry jest Harry - pytasz wymuszając uśmiech
- dzień dobry, Harry jest ale ma gościa - oznajmia ci opanowanym tonem, w tym momencie nie wiedziałaś kompletnie co powiedzieć, to tak jakby cios prosto w serce, myślałaś o najgorszym.
- ja tylko na chwilkę - mówisz cichutko
- wejdź proszę - kobieta posyła ci serdeczny uśmiech który odwzajemniasz po czym przechodząc korytarzem zatrzymujesz się przy drzwiach do jego pokoju, pukasz delikatnie.
- mamo co zno.. - nie dokończył widząc ciebie w drzwiach zamurowało go, kompletnie się ciebie nie spodziewał
- [T.I].. he-ej co tu robisz - drapie się po karku
- przyszłam cię odwiedzić przecież pisałam, chyba nie przeszkadzam? - krzyżujesz ręce na piersiach
- nie, nie przeszkadzasz - widzisz jego zakłopotanie.
Wchodząc do pokoju zauważasz czarnowłosą dziewczynę siedzącą na jego łóżku, nogi miała złożone jedną na drugą, miała tyle tynku na twarzy że miałaś ochotę jej przyłożyć i sprawić że cały odleci.
Wszystko się w tobie gotowało w środku jednak na zewnątrz starałaś się opanować.
- [T.I] to jest Katy - chłopak nas zapoznał, jakbym do cholery nie wiedziała kim ona jest.
- Harry możemy porozmawiać? To zajmie tylko chwilkę - wyszliście z pokoju
- o co chodzi- pyta
- co ona u ciebie robi - pytasz z podniesionym głosem
- przyszła mnie odwiedzić nie widzę w tym nic złego, o coś ci się rozchodzi - marszczy brwi
- tak rozchodzi mi się, wyrzuć ją stąd wiesz jak jej nie cierpię - czujesz się załamana
- przesadzasz - odpowiada obojętny twoim stanem
- albo ona stąd wyjdzie albo ja, wybieraj - mówisz
- przecież jej nie wyrzucę - odpowiada
- żegnam w takim razie - wybiegłaś z jego domu cała rozzłoszczona miałaś w tamtym momencie go zabić, był taki bezczelny i za wszelką cenę bronił tej ździry. Po dotarciu do domu wypłakałaś się w poduszkę, zadzwoniłaś po Nialla, on był lekiem na wszelkie zło. Chłopak zjawił się po chwili, powiedziałaś mu o wszystkim.
- Niall wszystko w porządku, słuchasz ty mnie w ogóle - pytasz zauważając że chłopak myślami jest zupełnie gdzie indziej
- tak słucham cię wszystko w porządku - odpowiada
- chociaż właściwie to nie - dodaje
- co masz na myśli?
- nie chciałem ci tego mówić, czekałem aż on zrobi to sam ale sprawy zaszły za daleko, nie chcę abyś cierpiała, ale widziałem ich razem jakiś tydzień temu, nie pamiętam dokładnie, trzymali się za ręce, wyglądali na szczęśliwych - wydusił to z siebie.
Twój świat legł w gruzach, do oczu napłynęły ci łzy a serce rozsypało się na miliony małych kawałeczków.
- nie prawda , nie mówisz prawdy - krzyczysz
- [T.I] uspokój się, krzykiem niczego nie zdołasz - uspokaja cię
- jak mam nie krzyczeń skoro mówisz mi takie rzeczy, mój chłopak, mój Harry, ma inną dziewczynę! Oszukiwał mnie przez ten cały czas a ja głupia naiwna mu wierzyłam, w każde jego słowo, chłonęłam je a to wszystko było kłamstwo, ty mnie też okłamujesz, nie wierzę ci słyszysz?! Nie wierzę! - krzyczysz cała zapłakana, wszystko w tobie pękło, nie panujesz nad sobą
- czy kiedykolwiek cię okłamałem? Przyjaźnimy się, mówię ci prawdę. - te słowa tylko wszystko przypieczętowały, oparłaś się o ścianę i zjechałaś na dół, łzy nie przestawały płynąć z twoich oczu.
Wstałaś, wybiegłaś z pokoju, domu trzaskając za sobą drzwiami, Niall próbował cię zatrzymać ale nie udało mu się, mimo wszystko biegł za tobą abyś nie zrobiła niczego głupiego. Pobiegłaś do domu Harrego.
Bez pukania wbiegłaś do jego pokoju, na szczęście jego rodziców nie było w domu.
- ty zdrajco, parszywa świnio! Jak mogłeś ?! - krzyczysz zalana łzami.
Harry jest zdezorientowany , zatkało go
- [T.I] kotku o czym ty mówisz?
- dobrze wiesz i czym mówię i nie mów do mnie kotku. Tak po prostu wszystko spieprzyłeś, wiem już o wszystkim, o tym całym twoim romansie i wiesz co ci powiem? Rzygać mi się chcę jak na ciebie patrzę, z nami koniec, niczego nie próbuj naprawić, przekreśliłeś wszystko! - w złości krzyczałaś, na koniec uderzyłaś z całej siły chłopaka w policzek następnie Niall zamówił taksówkę i odwiózł cię do domu.
Miną tydzień, od ostatniej kłótni z Harrym nie widzieliście się. Nie masz pojęcia czy nie walczy o ciebie bo się ciebie posłuchał czy po prostu mu na tobie nie zależy. Może to i dobrze, przynajmniej nie przypomina ci o tym wszystkim.
Niallowie jesteś wdzięczna za wszystko, udowodnił wartość waszej przyjaźni, przez to wszystko zbliżyliście się do siebie jeszcze bardziej i kto wie może coś z tego będzie. W końcu teraz to on jest najważniejszym chłopakiem w twoim życiu który chociaż jeden jest z tobą szczery.

Jest! :D
Napisałam go:D
Jeszcze raz przepraszam, że tyle czasu mnie tu nie było i postaram się poprawić.
Proszę skomentuj, każdy komentarz to chęć do dalszego pisania jak nie ma ich to nie mam chęci, proszę was! ;*
To z kim następny ma być?;) 

czwartek, 23 maja 2013

Nie było mnie tu przez 20 dni ;o
Przepraszam i obiecuje, że postaram się jak najszybciej dodać nowy imagin, możliwe że będzie jutro.
Przepraszam,przeprasza,przepraszam.


piątek, 3 maja 2013

Zayn



Dlaczego ci ludzie nie dadzą mi spokoju? Dlaczego nie pozwolą mi żyć normalnie..
Mam wrażenie, że nigdy nie zaznam spokoju.
Inni nastolatkowie teraz kopią bezsensownie do siebie piłkę, kiedy to ja muszę wejść na scenę, takie życie sobie wybrałem udając się do XFactor'a , kocham śpiewać, kocham występować również kocham ludzi którzy kochają mnie, ale czasami mam wrażenie, że to mnie przerasta, że nie jest to na moje siły i teraz też tak było.
- Zayn - usłyszałem cieniutki głos, po chwili poczułem czyjeś dłonie na moich plecach, nie musiałem się nawet odwracać, wiedziałem do kogo należą.
- musimy się zbierać, chodź już - odezwała się ponownie nie przestając dłońmi pocierać o moje plecy.
- jedź sama, chcę zostać sam, niedługo stąd wyjdę - powiedziałem oschle, naprawdę nie miałem ochoty na jakiekolwiek towarzystwo.
- co się stało- spytała
- nic - warknąłem
- przecież widzę, powiedz mi - powiedziała cichutko
- Jezu Chryste, dziewczyno czego nie rozumiesz w słowie NIC, chcę zostać sam - podniosłem na nią głos, zezłościłem się, tak trudno do niej wszystko docierało.
- wiesz Zayn.. - przerwała - jednak nic. Pójdę już - wstała
- [T.I] zaczekaj - dotarło do mnie, że źle ją potraktowałem.
- nie - odpowiedziała stanowczo wychodząc z pomieszczenia.
Objąłem twarz dłońmi uświadamiając sobie jaki głupi jestem. Dlaczego ją krzywdzę? Nie mam nad sobą kontroli. Spojrzałem na zegarek, było dosyć późno. Gdy emocje mi opadły zdecydowałem się ją przeprosić.  Wstałem, wsiadłem w samochód po czym podjechałem pod jej dom.
- dzień dobry ja do [T.I] - wymusiłem lekki uśmiech rozmawiając z jej mamą
- ah dzień dobry Zayn, zapraszam, jest u siebie w pokoju - posłała mi serdeczny uśmiech, który odwzajemniłem.
Zapukałem leciutko do drzwi jej pokoju
- proszę - odpowiedziała, wszedłem.
- Zayn co ty tu robisz? - nie była zachwycona moją wizytą.
Stała przy oknie dlatego miałem do niej lepszy dostęp, stanąłem za nią, nie odrywała wzroku od punktu na zewnątrz.
- czemu się tak przyglądasz- zapytałem. Nie odpowiedziała.
Odsłoniłem ramiączko z jej ramienia po czym ją w nie czule pocałowałem
- skarbie porozmawiaj ze mną - wyszeptałem
- nie mamy o czym- mówiła nie odrywając wzroku.
- przepraszam, przecież wiesz, że cię kocham - wyszeptałem ponownie zagryzając płatek jej ucha. Cicho jęknęła nie spodziewając się tego, widząc co zacząłem składać miliony delikatnych pocałunków na jej szyi.
- gniewasz się? - mruknąłem
- już nie - uśmiechnęła się delikatnie
- kocham cię
- ja ciebie też.
- w ramach przeprosin zabieram cię na kolację - bawiłem się palcami zerkając na nią z miną czekającą na odpowiedź.
- nie trzeba przecież nic się nie stało - odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Podszedłem do drzwi
- ty, ja za godzinę, przyjadę po ciebie, bądź gotowa - puściłem oczko
- nie cierpię gdy tak mówisz - patrzyła na mnie
- i tak mnie kochasz, do zobaczenia - wyszedłem
- dupek - usłyszałem za drzwiami zaraz jak wyszedłem z jej pokoju, zaśmiałem się lekko, była urocza.
Gdy [t.i] zjawiła się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze oczy wyszły mi na wierzch widząc jak pięknie wygląda
- skarbie nie rób mi tego nie w miejscu publicznym - zaśmiałem się całując ją w policzek na przywitanie
- o czym mówisz - spytała zdezorientowana
- nie ważne. Ślicznie wyglądasz
- dziękuje - zarumieniła się
- widzę to
- co ?
- że się rumienisz - zaśmiałem się
- to twoja wina - rumieńce nadal nie schodziły jej z policzków
- kocham je - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Minęły dwie godziny, czas się zbierać
- pa skarbie - pocałowałem jej namiętne usta na pożegnanie.
- pa - odpowiedziała tym samym.
Po powrocie do domu rzuciłem się na łóżko, to był długi dzień.
Poczułem wibracje , wyjmując telefon przeczytałem wiadomość [T.I]
Od [T.I] : tęsknie.. 
Do [T.I] : ja też, widzimy się jutro;)
Schowałem telefon nie przestając o niej myśleć, jest zdecydowanie najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Hej, hej przepraszam, że tyle czasu czekaliście. Proszę skomentuj to bardzo bardzo dla mnie ważne <3
Big love.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Liam



Kto by uwierzył, że mój los się tak potoczy, że spotkam faceta który mnie pokocha na tyle mocno, aby związać się ze mną do końca życia, taki który zaakceptuje wszystkie moje wady, niedoskonałości.
Od wczoraj jestem żoną Liama Payne .
Chłopak ten jest dla mnie wszystkim , kocham go najbardziej na świecie, nigdy nie poznałam kogoś takiego jak on, czuły, delikatny, kochający, namiętny, z wielkim sercem.. mogłam marzyć o nim ciągle.
Teraz leży obok mnie, wygląda słodko i niewinnie, gdy śpi.
Po chwili się obudził, spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami po czym się uśmiechnął delikatnie.
- byłaś cudowna- zagryzł lekko wargę.
- uśmiechnęłam się delikatnie - a dziękuje, też byłeś cudowny - odpowiedziałam.
Leżałam jeszcze przez chwilę w jego ramionach, chłopak nie odrywał ode mnie wzroku
- czemu się tak na mnie patrzysz - spytałam cichutko
- jesteś piękna - odpowiedział.
- na tyle piękna, że zrobisz mi śniadanie? - spytałam rozbawiona
- na tyle piękna, że przez resztę życia będę ci robił śniadania - pocałował mnie w usta po czym wstał i poszedł do kuchni coś upichcić.
Minął rok od naszego ślubu. Jak na razie z nim wytrzymuje ( xD )
Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy, Liam od zawsze pamiętał o wszystkich datach, o tej również mam nadzieję, że nie zapomni. Od rana zachowywałam się normalnie, nie wspominałam o naszej rocznicy.
Dzisiaj również mam zamiar porozmawiać z Liamem o dzieciach, przed ślubem ustaliliśmy, że po roku czasu będziemy mieć dzieci. Nie mogłam doczekać się wieczoru, byłam strasznie ciekawa co Liam przygotuje. Ja osobiście wybrałam się na zakupy wcześniej i kupiłam mu już prezent.
Gdy nadszedł wieczór, Liam był jeszcze w pracy a ja miałam czas aby się przygotować.
Założyłam malinową sukienkę, która idealnie leżała na mojej tali, moje długie ciemno brązowe włosy przerobiłam w loczki, do tego makijaż i byłam już gotowa. Przyrządziłam kolację, postawiłam i zapaliłam świeczki, było romantycznie.
Z niecierpliwością czekałam już tylko na mojego księcia.
Było już około godziny 21 a Liam nadal się nie pojawił, zaczęłam się martwić, kiedy miałam już do niego dzwonić właśnie dostałam od niego sms ,, Skarbie przepraszam, ale mam dużo pracy, do późna mi by zeszło, więc zanocuje u kolegi z rana weźmiemy się do pracy. Kocham Cię! '' Do oczu napłynęły mi łzy, zapomniał - pomyślałam. Zdmuchnęłam świeczki,usiadłam na kanapie i oglądałam telewizję popijając wino, płakałam, było mi strasznie przykro, nie spodziewałam się tego po nim.
Wina za każdym razem dolewałam sobie więcej, czułam się już trochę pijana.
O godzinie 23 usłyszałam dzwonek do drzwi, myślałam, że to Liam, ucieszyłam się jednak bańka prysła, gdy w drzwiach zobaczyłam Zayna.
- co ty tu robisz - spytałam
- jest Liam?
- nie ma - odpowiedziałam.
- szkoda. Czemu jesteś pijana - spytał z dziwną miną.
- wszystko jest do bani - powiedziałam idąc z powrotem przed telewizor.
Chłopak był zdezorientowany, mimo to wszedł do środka i usiadł oko mnie. Z Malikiem zabawiałam się do 3 nad ranem, byliśmy obydwoje kompletnie pijani, pijani do tego stopnia, że zaczęliśmy się do siebie zbliżać coraz bardziej.
- a co z Liamem? - spytałam, gdy usta Zayna już prawie stykały się z moimi
- Liama tu nie ma - odpowiedział zatapiając swoje wargi w moich.
Spędziłam z nim noc, było cudownie .
Nieświadoma konsekwencji obudziłam się rano widząc Zayna obok siebie, wpadłam w panikę, nic nie pamiętałam z poprzedniego dnia. To było straszne . Po chwili chłopak też się obudził, tak samo jak ja był w szoku.
- i co teraz - spytałam zakrywając się kołdrą
- a co ma być? - odpowiedział oschle. - Kurwa - powiedział ze złością siedząc na łóżku, łokciami oparty o kolana, wpatrywał się w podłogę .
W tej pozycji, do połowy nagi wyglądał seksownie - otrząśnij się! - pomyślałam.
- Wróciłem - usłyszeliśmy głos Liama.
Ja jak i Zayn byliśmy przerażeni. Do domu wszedł Liam
- skarbie gdzie jest.. - nie dokończył ponieważ wszedł do sypialnie i  nas zobaczył
Widząc jego minę, wzrok, zaczęłam płakać, najgorsza chwila w moim życiu. Liam patrzył na przemian raz na mnie raz na Zayna.
- kochanie wszystko ci wytłumaczę - zaczęłam
Chłopak zagryzł zęby, wyglądał strasznie - ty draniu - krzyknął wymierzając z twarz Malika cios.
Zayn odchylił się lekko, z nosa leciała mu krew jednak nie ruszał się. Po chwili dostał drugi raz
-Liam przestań! - krzyczałam
- Jak mogłaś? Pokochałem cię jak nikogo dotąd, wzięliśmy ślub, przyrzekaliśmy sobie miłość a ty? jesteś okropna żałuje że cię w ogóle poznałem! - trzasnął po sobie drzwiami.
Stałam roztrzęsiona, łzy ciurkiem spływały mi po policzkach.
Minął tydzień, próbowałam spotkać cię z Liamem, porozmawiać, chciałam aby dał mi drugą szansę jedyne czego udało mi się o nim dowiedzieć to od Louisa , że Liam nie chcę mieć ze mną już nic do czynienia...


CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
Tak jak myślałam jest. Wystarczy, że trochę ponarzekam na brak weny to ona zaraz wróci xd Jestem dziwna.
+ weź udział w ankiecie :)
Big love! xx