Translate

piątek, 21 marca 2014

Niall

Jeżeli się skończy, włącz od nowa

- a gdybym ci powiedziała, że bez ciebie nie istnieje, czy wtedy zrobiłbyś to samo? - spytałam
Chłopak, który stał przede mną w odpowiedzi jedynie spuścił głowę unikając odpowiedzi
- tak myślałam - moje usta przyjęły cienką linię
- co teraz zamierzasz - spytał niepewnie
odczekałam chwilę próbując ustalić w głowie, co teraz będzie z moim życiem
- tak samo nie powinno cię to interesować, jak nie interesowało cię to, gdy perfidnie za moimi plecami zdradzałeś mnie z kim popadnie.
- przecież wiesz, że tak nie było
- nie kłam, chociaż teraz mnie nie okłamuj! przez dwa lata to robiłeś i widać, że nic się nie zmieniło - do moich oczu napłynęły łzy, więc jak najszybciej chciałam stracić go z oczu.
Wyszłam z jego pokoju zostawiając go z własnymi myślami.
To co działo się w mojej głowie było nie do opisania. Przez dwa lata zapewnialiśmy się w miłości, miałam nadzieję, że to ten jedyny. Tamten wieczór był najgorszym w moim życiu, chciałam mu zrobić tylko niespodziankę, pobyć trochę razem, jednak on miał inne plany.
Tamtego wieczoru zamierzałam zrobić coś czego nigdy nie robiłam, czyli bez zapowiedzi go odwiedzić.
Niall zawsze prosił mnie, abym go uprzedzała, gdy miałam zamiar go nawiedzić, bo jak twierdził rzadko przebywał w domu. Był wieczór, stałam pod jego drzwiami trzęsąc się z zimna. Długo nikt nie otwierał, ale nie miałam zamiaru wracać tak szybko do domu. Uderzałam nogami w murowany schodek przed drzwiami być zapewnić choć trochę ciepła mojemu zmarzniętemu ciału.
Minęło 10 minut. Wciąż nic. Nie mogłam nawet do niego zadzwonić, bo miał problemy z telefonem.
Po pewnym czasie drzwi lekko się uchyliły
- słucham? - usłyszałam wysoki dziewczęcy głos
Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Mój wzrok penetrował po skąpo ubranej dziewczynie stojącej przede mną. Była wysoka, szczuplejsza ode mnie, długie platynowe włosy miała lekko poczochrane.
Musiałam wyglądać jak idiotka stojąc tam i nic nie mówiąc. Ciszę przerwał rozbawiony głos mojego chłopaka.
- skarbie, kto przy- - jego zdanie urwało się, gdy ujrzał moją twarz. Stałam tam z pokerową twarzą próbując nie dać po sobie poznać, że w środku wszystko już wybuchło.
- [t.i] ja ci wszystko wyjaśnię, to nie tak jak myślisz, naprawdę! - próbował złapać mnie za dłonie czemu natychmiast zaprotestowałam.
- nie chce cię znać - wybiegłam stamtąd jak najszybciej. Słyszałam zagłuszone wołanie mego imienia w oddali, nic poza tym. Chciałam być jak najszybciej sama...
Od tamtego zdarzenia minął miesiąc, zaledwie miesiąc, to za krótko by o nim zapomnieć, w sumie nie wiem czy kiedykolwiek zdołam zapomnieć. Nie da się tak po prostu wymazać z głowy osoby, która przez tak długi okres czasu była kimś niezastąpionym.
Niall przez cały ten czas próbował się ze mną skontaktować jednak zawsze go spławiałam, samo patrzenie na niego sprawiałoby mi ból, że choć bardzo chce on już nigdy nie będzie mój.

Dzisiaj będzie pierwszy raz od naszego rozstania, kiedy się zobaczymy, chciał pogadać myślę, że tyle dam radę zrobić.
Założyłam dopasowaną granatową spódniczkę z wysokim stanem, w którą wpuszczona została błękitna koszula zapinana pod samą szyją i czarne baleriny, wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa.
Ze względu na pogodę dojechałam na miejsce taksówką. Weszłam do klubu zajmując miejsce przy barze.
Ciągle starałam się go dostrzec w tłumie. Na dworze zrobiło się ciemno, a ja dopijałam swojego drinka.
Pomyślałam, że jest naprawdę głupi nie przybywając na miejsce, a ja jeszcze głupsza, że mogłam się z kimś takim spotykać.
-czekasz na kogoś? - moją uwagę przykuł zielonooki szatyn
-już nie - uśmiechnęłam się wstając z miejsca
-gdzie się wybierasz? - chłopak zawadiacko się uśmiechał
-dokładnie jeszcze nie wiem, ale na pewno nie chcę tu zostać - odpowiedziałam
-zapewne widzimy się po raz ostatni, więc zatańczysz? - spytał jednocześnie nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie za nadgarstek przeciskając się przez ludzi na parkiet.
Czułam się bardzo niezręcznie w jego towarzystwie.
-jak ci na imię ślicznotko? - szeptał mi do ucha,co bardzo mi się nie spodobało
-masz kogoś?- czułam się jak na przesłuchaniu. Nie zamierzałam brać w nim udziału. Czułam, że wszystko zaszło za daleko, gdy jego dłonie objęły z od tyłu moje łokcie.
-nie sądzisz, że przesadzasz?- spytałam stanowczym tonem
-nie denerwuj się piękna- znowu czułam jego oddech na szyi. To uczucie jak najbardziej nie było pożądane.
Moje ciało przeszedł dreszcz, zaczęłam się bać. Korzystając z jego chwilowej dekoncentracji zdjęłam jego dłonie z mojego ciała i pośpiesznym krokiem udałam się do wyjścia. Moje serce biło jak szalone, gdy ukradkiem oka zobaczyłam chłopaka podążającego za mną. Gdy znalazłam się na zewnątrz przyśpieszyłam. Nagle poczułam szarpnięcie, a mój nadgarstek został uwięziony w jego obcej męskiej dłoni.
Byłam przerażona.
- nie ze mną takie numery ślicznotko- czułam coraz większy ból spowodowany jego osobą.
Wszystko działo się tak szybko, poczułam pociągnięcie za dłoń i wtedy zobaczyłam jak chłopak stoi przyciśnięty do ściany budynku. Przed nim stał inny chłopak. Jego sylwetka od tyłu przyprawiała mnie o dreszcze, Nialler. Blondyn wymierzał coraz to kolejne ciosy w stronę przypartego do muru natarczywego i nieźle już pijanego gościa. Stałam w szoku, nie mogłam się tak temu przyglądać. Podbiegłam do niego chwytając go za ramię i z całej siły odpychając do tyłu
- Niall wystarczy, przestań! - nie słuchał mnie, wpadł w furię i z każdą sekundą narastała w nim coraz większa złość. Twarz nieznajomego była już cała we krwi, a on sam w tragicznym stanie.
Czułam się fatalnie.
-Niall! - krzyczałam, Chłopak zerknął na mnie, w jego oczach można było dojrzeć nienawiść jaką miał właśnie w sobie, one mówiły wszystko. Gwałtownie jego uścisk się uwolnił, a jego dłonie skierowane były w moją stronę.
-[t.i] nie płacz, przepraszam - patrzył na mnie ze zmartwieniem.
Zrobiłam krok w tył. Dopiero dotarło do mnie jak bardzo obcym jest mi człowiekiem. Był nieprzewidywalny.
- chciałem tylko, aby nie stała ci się krzywda- łza spłynęła po jego policzku
-trzymaj się ode mnie z daleka, już zawsze-patrzyłam na niego przerażona. Odeszłam z tamtego miejsca zostawiając go samego. Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni..
Nic bardziej nie osłabia człowieka, jak brak zaufania osoby, którą się zaufaniem obdarowało.

Przepraszam, że tak długo nic nie publikowałam. Dopiero dzisiaj zauważyłam, że nie było mnie tutaj aż przez dwa miesiące. Jeżeli to teraz czytasz to wiedz, że jestem Ci bardzo wdzięczna, bo to wiele dla mnie znaczy. Prosiłabym każdego o komentarz. Nie musi być długi, wystarczy, że wyrazisz swoją opinię. To najbardziej się dla mnie liczy. 
KOCHAM WAS WSZYSTKICH

8 komentarzy:

  1. Świetny !! :D czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny, ale ja jednak wole happy endy :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się.
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest piękne, jeśli smutek ma w sobie cokolwiek pięknego...
    Napisałaś do mnie na twitterze, bo prosiłam cię o ten imagin. Stwierdziłam, że skomentuję go tutaj, ze względu na liczbę znaków.
    Nie miałam czasu na przeczytanie go, a potem z jakiegoś powodu cały czas to odkładałam. Ale teraz strasznie tego żałuję.
    Bo to co napisałaś jest niesamowite, nawet nie wiem jak opisać to słowami. Sprawiłaś, że mam łzy w oczach, co jest dziwne, bo ostatnio nie płaczę z powodu tego co przeczytałam... Masz wielki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :') aż się popłakałam. Zresztą u mnie to nic nowego <3 Uwielbiam to takie aasfdsahgdjgkfdsfghsdg *-* <3
    xoxoKupcio

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie :-D

    Zapraszam do siebie jeśli masz ochotę :-)
    http://1dforeverimaginy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajny ;))

    zapraszam do mnie majkka72.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarz ♥