- znowu to zrobiłaś! - krzyknął Harry od razu po wejściu do domu
- o czym ty mówisz? - spytałaś zdezorientowana
- nie udawaj, robisz to specjalnie. Zabawiasz się z każdym kompletnie mnie ignorując! Idziemy na imprezę razem a ty traktujesz mnie jak powietrze a jednocześnie kleisz się do każdego faceta który do ciebie się zbliży! - krzyczy na ciebie
- Nie przesadzaj. Wcale że tak nie jest , to ty jesteś za bardzo zazdrosny, wszystko wyolbrzymiasz! - krzyczysz.
- Jasne, najlepiej powiedzieć że to moja wina i samemu umyć rączki! - chłopak chodzi od kąta do kąta, jest ostro wkurzony jednak nie robi to na tobie wrażenia.
- pan doskonały się odezwał! Tylko, że jak ty przez jakiś czas się spotykałeś ze swoją ex to nie miałam pretensji, wierzylam w każde twoje słowo! A ty?! Jak ty się zachowujesz - krzyczysz
- daje ci to satysfakcje czy jak? - pyta
- co mi daje satysfakcje ? - pytasz
- to że zachowujesz się jak dziwka ! - wykrzyczał ci prosto w twarz
- przesadziłeś! Mam dość tej twojej chorej zazdrości i tego całego chorego związku!! - krzyczysz najgłośniej jak potrafisz mając już łzy w oczach.
- Zrywasz ze mną - pyta zaskoczony
- Tak zrywam z tobą! Żałuje że cię w ogólne poznałam, są z tobą same problemy! - krzyczałaś cała już zapłakana po czym pobiegłaś na górę, trzasnęłaś drzwiami i rzuciłaś się na łóżko. Nie mogłaś spać, w głowie miałaś tylko słowa które przed chwilą powiedziałaś Harremu, to co on teraz robi, czy sobie poszedł, przypomniały ci się wszystkie chwile z nim, pierwsze spotkanie, pierwsze w osobowościach rozeznanie, pierwszy pocałunek. Nie spałaś całej nocy, płakałaś. Rano twoje oczy były całe podpuchnięte, nie dość że czułaś się fatalnie to do tego wyglądałaś fatalnie. Wyszła z sypialni, rozejrzałaś się po domu, Harrego nigdzie nie było, jego rzeczy też nie było, spakował się i sobie poszedł. Łzy zaczęły spływać ci po policzkach . Na prawdę to go jeszcze kochałaś tylko ta jego zazdrość była nie do wytrzymania. Usłyszałaś dzwonek do drzwi, idziesz je otworzyć i widzisz Liama.
- Hej [T.I.] przeszedłem pogadać - mówi bezsensownie przedreptując nogami.
- Hej, wejdź do środka - zapraszasz go - domyślam się o czym przyszedłeś rozmawiać, ale ja nie mam na to ochoty - powiedziałaś
- On cierpi, żałuje swojego zachowania ale obydwoje nie jesteście bez winy. Pogadaj z nim on cię kocha i ty go pewnie też - mówi wpatrując się w twoje oczy
- Nie mamy już o czym rozmawiać . Ostatnio ciągle się kłóciliśmy - pociągasz nosem.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie byłaś z nim szczęśliwa?
Nastaje cisza, zaczynasz płakać. Przybliżasz się do Liama aby go przytulić.
- już dobrze - pociesza cię. - on może przesadzał, ale to nie powód aby się rozstawać, tyle razem przeżyliście, nie zachowujcie się jak dzieci - dodał.
Słowa Liama dały ci wiele do myślenia, zaczynasz postrzegać to inaczej, to że był zazdrosny oznacza tylko, że bardzo mu na tobie zależało, nie wolno go za to winić .
- Ja już pójdę, razie - mówi chłopak . Przytakujesz mu po czym odprowadzasz go do drzwi.
Postanawiasz przeprosić swojego chłopaka. Ubierasz się ładnie, włosy związujesz w koka, robisz makijaż i jesteś już gotowa.
*puk puk*
Drzwi otwiera ci Harry. Widzisz jego zdziwienie gdy cię zobaczył.
- część - mówisz niepewnie. - mogę wejść? - pytasz
- yyee - jest zakłopotany, nie rozumiesz za bardzo jego zachowania.
- coś się stało - pytasz
- Nie. Proszę wejdź - drapie się po karku.
- chciałam porozmawiać.
Chłopak patrzy na ciebie, nie odzywa się .
- To co było wczoraj to.. poniosło mnie.. nie chcę żyć bez ciebie - mówisz z łzami w oczach.
Harry usiadł obok ciebie , wziął twoją dłoń.
- To ja źle się zachowałem, nie powinienem być zazdrosny o każdego chłopaka z którym rozmawiasz. Ale ty powinnaś też zrozumieć mnie. Postaw się na moim miejscu, mając taką dziewczynę jak ty ciężko jest zachować spokój - puścił ci oczko
- co mam przez to rozumieć?
- Kocham Cię i nie chcę Cię stracić rozumiesz?
- rozumiem - przytakujesz - też Cię kocham - mówisz.
Harry obdarował cię namiętnym pocałunkiem .
Łeeee jaki okropny wyszedł, ale nic innego mi do głowy nie przychodziło.
Ostatnio zaniedbałam bardzo bloga, nawet już chciałam go usunąć..
Piszcie czy wam się podoba, szczerze, przyjmę każdą krytykę.
Jak myślicie można coś zmienić na blogu ? Rozpatrzę każdą propozycję.
I love U <33
czwartek, 28 marca 2013
środa, 20 marca 2013
Zayn
Sobota wieczór.
Normalni nastolatkowie w moim wieku są teraz upici w klubach, bawią się , cieszą się życiem.
Dlaczego u mnie tak nie może być? Nigdy nie myślałem, że dziewczyna tak mnie zmieni.
Zawsze trzymałem do każdej dystans.. tylko że ona nie była taka jak każda, ma w sobie to coś, to coś czego zawsze szukałem u dziewczyny. Cholera a co skoro to ta jedyna? - łzy spływały mi po policzkach.
Nie częsty widok, ja Zayn Malik z Bradford, słynny Bad Boy płaczę z powodu dziewczyny - niedorzeczne .
Padłem obojętnie na łóżko. Na dworze było ciemno, u mnie w pokoju świeciła się tylko jedna lampa, też było w nim ciemno. Objąłem twarz dłońmi i pozwoliłem łzom płynąć dowolnie.
Nie dochodziły do mnie myśli, że już nigdy nie poczuje jej oddechu na swoim ciele, że już nigdy nie zobaczę z bliska jej oczu, że już nigdy nie poczuje bliskości między nami.. zostańmy przyjaciółmi? Kto to w ogóle wymyślił. Nie mam zamiaru na nich patrzeć, jak jej partner zastępuje moje miejsce.
Jeszcze niedawno siedziała tu obok mnie, mówiła mi jak minął jej dzień, teraz jest z tym - oghh na samą myśl chciało mi się wymiotować, co oni teraz robią? Może on teraz ma dostęp do jej niewinnego ciałka do którego tylko ja miałem kiedyś dostęp, tylko ja byłem dla niej taki delikatny - sama mi to powiedziała.
Ze złości zrzuciłem wszystko co było na szafce, stłukła się również lampa '' mama mnie zabije '' - pomyślałem . Upadłem na podłogę, patrzyłem na kawałki szkła leżące na podłodze, sięgnąłem po jeden, przyłożyłem do nadgarstka i nacisnąłem, spodobało mi się.. nacisnąłem mocniej, skóra się przecięła, wypłynęła krew, dużo krwi. Bardzo dobrze - pomyślałem. Zrobiłem to jeszcze raz, poczułem ulgę.. myślałem, że razem z krwią odpłynie ból, niestety tak się nie stało. Zamiast siedzieć bezczynnie, obandażowałem rękę i wyszedłem z domu.
Zapukałem do drzwi jej domu. Nikt nie otwierał, więc wszedłem do niego sam. Usłyszałem krzyk, to była moja [T.I], pobiegłem do pokoju w którym była.
- Heeeej spokojnie - krzyknąłem łapiąc jej nowego faceta za rękę, przyszedłem w najlepszym momencie. On chciał ją uderzyć - ja nigdy bym tego nie zrobił.
- Zayn - powiedziała podbiegając do mnie, wtuliła się w mój tors. Poczułem, że ją odzyskałem.
Wybiegliśmy z jej mieszkania jak najszybciej. Wsiadłem w samochód, zawiozłem ją do mnie. U mnie była bezpieczna , po drodze nie rozmawialiśmy, żadne z san nie powiedziało nawet pół słowa.
Po dotarciu do mojego domu otworzyłem jej drzwi . [t.i] pchnęła mnie na ścianę, byłem zdezorientowany, czekałem na kolejny jej ruch. Była szalona, wskoczyła na mnie, całowała mnie wszędzie.
Pomogłem jej, zagryzłem wargę po czym zacząłem ją rozbierać. To było szalone, zrobiliśmy to.
Rano, gdy się obudziłem jej nie było przy mnie. Zerwałem się, ona wychodziła z domu. Pobiegłem za nią
- [T.I] czekaj - krzyknąłem w ostatniej chwili, była już w drzwiach.
- Nie mogę..- powiedziała zrezygnowana
- dlaczego - podbiegłem bliżej
- on na mnie czeka już w samochodzie
- chyba nie masz zamiaru do niego wracać - patrzyłem na nią wzrokiem pełnym żalu
- muszę, boję się, on jest niebezpieczny - przytuliła się do mnie.
- nie pójdziesz do niego, uciekniemy razem - powiedziałem ciągnąc ją za rękę do tylnego wyjścia. Wybiegliśmy z domu, miałem tam zaparkowany samochód, wsiedliśmy i z piskiem opon ruszyłem przed siebie.
- Kocham cię Zayn - powiedziała z łzami w oczach .
- Też cię kocham - oderwałem jedną dłoń z kierownicy, aby móc złapać jej dłoń.
[T.I] zadzwonił telefon
-halo
- widzę cię, nie uciekniecie mi, złapie was oboje, przekonacie się, że nie ze mną takie numery - rozłączył się.
- Zayn to koniec, nie chcę do niego wracać, on za nami jedzie, to zły człowiek- płakała.
Starałem się zachować zimną krew jednak to nie było takie łatwe.
- On mnie wykorzystuje, nie chcę mieć z nim nic wspólnego, odejście od ciebie to najgorsza decyzna w moim życiu, proszę wybacz mi. Kocham cię - łykała łzy.
- chcę z tobą umrzeć - dodała.
- chcesz tego - spytałem przestraszony
- tak - odpowiedziała chłodnie.
Przełknąłem ślinę, zrobiło mi się gorąco po jej słowach .
- to nastąpi szybciej niż ci się wydaje. Kocham cię - powiedziałem puszczając kierownice.
I wtedy to był koniec, wielki tir w nas uderzył.
Gdy nie było już dla nas szans resztkami sił przekręciłem głowę w jej stronę, uśmiechnęła się do mnie delikatnie, cała już zakrwawiona..
Boskie, mam je na twitterze jako tło :D A pro po to to mój twitter : @izzzzy_real Zawsze follow back :)
Czytasz= komentujesz ((:
< 3
czwartek, 14 marca 2013
Niall
Niall James Horan członek zespołu one direction. Każda fanka opisałaby go, że jest idealny w każdym swoim calu, jego wygląd onieśmielał, niebieskie oczy czarowały, a blond włosy dodawały mu uroku.
Gra na gitarze, to zawsze jest plus a do tego ma anielski głos dzięki któremu rozkochał w sobie nie jedne dziewczęce serce. Jak dla mnie ideał, kocham go całym sercem, całą sobą. Jest to chłopak moich marzeń, niestety tylko marzeń. Cholera, ile ja bym dała, aby marzenia się spełniały - westchnęłam.
Kocham wszystkich chłopaków, ale to, gdy jego zobaczę moje serce bije jak szalone a oddech staje się niespokojny. A może nie wszystko stracone, w końcu jadę na ten koncert, może akurat mi się uda, może mu się spodobam - pomyślały miliony dziewczyn, ja była jedną z nich. Szansa była jedna na bardzo bardzo dużo, ale skoro chłopakom spełniły się marzenia to może mi też, nie traciłam nadziei a to było chyba najważniejsze w dążeniu do sukcesu. Do koncertu zostały jeszcze dwa dni, nie mogę doczekać się tego dnia, to będzie najpiękniejsze przeżycie w moim życiu. Wybieram się na niego sama, niestety nikt nie powiedziela mojego zainteresowania One Direction, oni zwykli śmiertelnicy nigdy tego nie zrozumieją - westchnęłam ponownie.
* dzień koncertu *
Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, to dzisiaj - pomyślałam. Dzisiaj zobaczę swoich przyszłych mężów- śmiałam się z samej siebie, jestem naiwna, przecież wiadomo, że nie mam u żadnego z nich szans, w porównaniu do Perrie, Danielle i Eleanor ja jestem.. w sumie to nie jest ze mną tak źle ale i tak im nie dorównuje. Założyłam czarną spódniczkę, wpuściłam w nią białą bluzkę z krótkim rękawkiem do tego trochę dodatków, wyprostowałam włosy, przeczesałam rzęsy mascarą, opruszyłam twarz pudrem, usta pomalowałam czerwoną szminką, wszystko było idealnie. Założyłam do tego czarne baleriny i wyszłam z domu. Mam 16 lat i mieszkasz w wielkim mieście z mamą. Na szczęście mogę iść na koncert sama.
Gdy dotarłam na miejsce nie było jeszcze za wiele fanek dlatego mogłam spokojnie i psychicznie przygotować się na to co za chwilę się wydarzy.
Po półgodzinnym czekaniu na wszystkich chłopcy weszli na scenę, przywitali się z nami, pisk był ogromny, jakoś się jeszcze trzymałam. Obiecałam sobie, że nie będę piszczała, po prostu chcę się dobrze bawić. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki Little Things rozpłynęłam się, pisk był jeszcze głośniejszy, nie wiedziałam jak chłopcy mogą to wytrzymać, oddałam się chwili w tamtym momencie, moje serce biło tak mocno jakby za chwilę miało mi wypaść, z oczu popłynęły mi łzy, od zawsze czekałam na tą chwilę, uświadomiłam sobie, że właśnie moje marzenie się spełnia, podniósł się lekki wiatr, moje długie blond włosy zaczęły falować, wyobrażałam sobie jakby tych wszystkich dziewczyn tam nie było, że jestem tylko ja i piątka chłopaków którzy odmienili moje życie, dzięki którym uwierzyłam w siebie.
Emocje mnie przerosły, kręciło mi się w głowie, pisk i śpiew był zagłuszony a przed oczyma wszystko miałam podwójne, wtedy chyba zemdlałam, pamiętam tylko mocne uderzenie o podłogę, później ktoś mnie niósł, nie wiem kto, nie byłam niczego świadoma.
- nie wiem co z nią, powinna już się obudżić - słyszałam znajomy głos.
- zaczekajmy jeszcze, może nie trzeba jej od razu zawozić do szpitala - ktoś mu odpowiedział.
Otworzyłam wtedy oczy, bardzo bolała mnie głowa.
- gdzie ja jestem - spytałam zakłopotana siadając.
I wtedy doszło do mnie, że jestem w garderobie one direction.
- cześć - uśmiechnął się do mnie irlandczyk .
- Niall to naprawdę ty! Nie wierze..- złapałam usta dłonią.
Chłopak się speszył, widziałam jak po moich słowach opuścił wzrok w dół i wtedy uświadomiłam sobie, że to był błąd.
- przepraszam - wydukałam .
- jak się czujesz - spytał
- dobrze, tylko głowa mnie trochę boli, ale to nic takiego - odpowiedziałam poważnie.
- zemdlałaś, ja cię zobaczylem i kazałem ochroniarzowi cię tu przynieść - powiedział.
- więc teraz jest jeszcze koncert, wracaj do fanów, ja sobie poradzę - powiedziałam ze spuszczoną głową. Przyznam, nie chciałam, żeby mnie opuszczał.Chłopak nie odpowiedział mi,nie nawiązywał do koncertu, pytał mnie skąd jestem, od kiedy jestem ich fanką i tym podobne, ja również zadałam mu kilka pytań. Rozmawiało nam się dobrze.
Minęła godzina, chłopcy wyjaśnili nieobceność Nialla.
My siedzieliśmy w garderobie, rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, zapomniałam o Niallu z one direction, traktowałam go jak Nialla z Mullingar.
- uu Niall po kim a po kim , ale po tobie bym się takiego szybkiego obrotu sprawy nie spodziewał - śmiał się Zayn. Wszedł w najmniej odpowiednim momencie, wtedy kiedy Niall się odważył i obiął mnie. Speszyliśmy się obydwoje.
Minęło jeszcze trochę czasu a ja musiałam podziękować im za wszystko oraz się pożegnać.
Załatwiłam od każdego autograf, bardzo mi się śpieszyło, miałam pociąg o wyznaczonej godzinie.
Szkoda mi się było z nimi żegnać, ale i tak miałam o wiele więcej niż inne dziewczyny.
Po dotarciu do domu, padłam na łóżko. Nie mogłam jeszcze opanować emocji, płakałam, to było nie do opisania. Jednak z drugiej strony mógł równie dobrze zrobić to z litości, nie wiedziałam już co o tym myśleć, ale mimo to byłam szczęśliwa. Przypomniałam sobie o autografach, wyjęłam je z torby i oglądałam bardzo dokładnie. Cali oni, podpis był mały, na większości kartki królowały rysunki - śmiałam się.
A to co - pomyślałam oglądając autograf od blondyna, był na nim jego numer telefonu z dopiskiem '' Co ty na to abyśmy się jeszcze kiedyś spotkali? :) '' W tamtym momencie byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie..
Niesamowite, że jeden incydent człowieka wpływa na całą resztę życia drugiego człowieka..
Umówmy się, że jeżeli czytasz to komentujesz . Dziękuje :x
Dziękuje za poprzednie komentarze, mam jeszcze kilka już napisanych imaginów, które pisałam gdy nie miałam dostępu do internetu:D Im więcej komentarzy tym szybciej dodam coś nowego. :)
Dziękuje Wam za to, że czytacie mojego bloga, za wszystkie miłe komentarze, jesteście niesamowici, czasami mam ochotę was mocno przytulić i podziękować :') <3
wtorek, 12 marca 2013
Louis
Hej:) Nie dodawałam tak długo nic, ponieważ przez 2 tygodnie nie miałam dostępu do internetu , ale przez to napisałam kilka nowych imaginów:) Dziękuje za komentarze pod poprzednim imaginem i tu liczę na to samo lub nawet więcej:) Wasze blogi odwiedzę na pewno jak tylko znajdę czas bo jestem teraz z wszystkim do tyłu ohh :D
Miłego czytania!
:*
Mimo, iż było już późno i ciemno, ja siedziałam przed domem w alejce na ławce.
Nocą wszystko wydaje się być bardziej magiczne..
Lampa wisząca nad drzwiami umożliwiała mi zobaczenie czegokolwiek.. drzewa okrywała lekka warstwa śniegu..
wydawało się jakby wszystko było śpiące, znużone choćby ze względu na godzinę.
Było mi już trochę zimno, mróz drażnił moje policzki, lecz tylko poprawiłam koc bezwładnie opadający mi na ciele. Uwielbiałam takie chwile, w około panowała cisza, wszystko było nastrojowo idealne..
Podwinęłam nogi gdyż mróz nie dawał o sobie zapomnieć, zerwał się lekki wiatr, korony drzew rytmicznie się poruszały . Bezwładnie oddałam się chwili, nie myślałam o niczym, grzechem by było nie rozkoszować się spokojem oraz naturą, która mnie otaczała.
- piękna a co ty tu robisz? - usłyszałam zza siebie dobrze znany mi głos.
- delektuje się spokojem - uśmiechnęłam się do bruneta - a ty co tu robisz - dodałam.
- mieszkam przecież obok, zobaczyłem cię i przyszedłem, mogę delektować się razem z tobą - spytał
- pewnie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
Louis usiadł obok mnie, użyczyłam mu połowę koca co sprawiło, że nasze ciała się stykały, nie było między nimi żadnej przerwy. Oparłam głowę o jego ramię, Louis pocałował mnie w czoło. Minęło dobre 10 minut kiedy to siedzieliśmy w ciszy
- Kocham cię wiesz? - powiedziałam cichutko
- Też cię kocham, kocham was oboje - przytulił mnie jeszcze mocniej po czym pomasował mój już lekko wypukły brzuszek. Po tym incydencie nastała cisza, żadne z nas się nie odzywało. Jednak po chwili chłopak ją przerwał
- [T.I] ?
- tak? - odpowiedziałam unosząc lekko głowę aby spojrzeć w jego niebieskie tęczówki które miały '' lampki '' w oczach.
- jesteś szczęśliwa ze mną? - spytał zachrypniętym głosem
- oczywiście że tak, przecież wiesz..
- myślę że zdajesz sobie sprawę, że gdyby ciebie zabrakło ja nie mógłbym normalnie funkcjonować, ty jesteś dla mnie jak powietrze w sensie, że nie dałbym rady bez ciebie żyć.. - mówił.
Po tym co powiedział do moich oczu napłynęły łzy, pocałowałam go najnamiętniej jak tylko się da, wyraziłam tym wszystko co niego czuje, jak bardzo jest dla mnie ważny... oparłam ponownie głowę o jego ramię, czułam jego oddech, jego zapach, wszędzie go poznam.. bo tak pachnie moje szczęście..
Posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę jednak trzeba było się zbierać, pożegnałam się z Louisem, umówiliśmy się jutro a sama wróciłam do domu.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, położyłam się na łóżko. Zagięłam lekko górną część piżamy tak aby móc pomasować swój brzuszek, aby dziecko znajdujące się w nim poczuło się kochane.. pomyślałam jak to będzie już za 7 miesięcy kiedy to owoc naszej miłości przyjdzie na świat..
Czytasz= Komentujesz.
Jeśli będzie dużo komentarzy to następny dodam szybko bo mam już napisany :D
Miłego czytania!
:*
Mimo, iż było już późno i ciemno, ja siedziałam przed domem w alejce na ławce.
Nocą wszystko wydaje się być bardziej magiczne..
Lampa wisząca nad drzwiami umożliwiała mi zobaczenie czegokolwiek.. drzewa okrywała lekka warstwa śniegu..
wydawało się jakby wszystko było śpiące, znużone choćby ze względu na godzinę.
Było mi już trochę zimno, mróz drażnił moje policzki, lecz tylko poprawiłam koc bezwładnie opadający mi na ciele. Uwielbiałam takie chwile, w około panowała cisza, wszystko było nastrojowo idealne..
Podwinęłam nogi gdyż mróz nie dawał o sobie zapomnieć, zerwał się lekki wiatr, korony drzew rytmicznie się poruszały . Bezwładnie oddałam się chwili, nie myślałam o niczym, grzechem by było nie rozkoszować się spokojem oraz naturą, która mnie otaczała.
- piękna a co ty tu robisz? - usłyszałam zza siebie dobrze znany mi głos.
- delektuje się spokojem - uśmiechnęłam się do bruneta - a ty co tu robisz - dodałam.
- mieszkam przecież obok, zobaczyłem cię i przyszedłem, mogę delektować się razem z tobą - spytał
- pewnie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
Louis usiadł obok mnie, użyczyłam mu połowę koca co sprawiło, że nasze ciała się stykały, nie było między nimi żadnej przerwy. Oparłam głowę o jego ramię, Louis pocałował mnie w czoło. Minęło dobre 10 minut kiedy to siedzieliśmy w ciszy
- Kocham cię wiesz? - powiedziałam cichutko
- Też cię kocham, kocham was oboje - przytulił mnie jeszcze mocniej po czym pomasował mój już lekko wypukły brzuszek. Po tym incydencie nastała cisza, żadne z nas się nie odzywało. Jednak po chwili chłopak ją przerwał
- [T.I] ?
- tak? - odpowiedziałam unosząc lekko głowę aby spojrzeć w jego niebieskie tęczówki które miały '' lampki '' w oczach.
- jesteś szczęśliwa ze mną? - spytał zachrypniętym głosem
- oczywiście że tak, przecież wiesz..
- myślę że zdajesz sobie sprawę, że gdyby ciebie zabrakło ja nie mógłbym normalnie funkcjonować, ty jesteś dla mnie jak powietrze w sensie, że nie dałbym rady bez ciebie żyć.. - mówił.
Po tym co powiedział do moich oczu napłynęły łzy, pocałowałam go najnamiętniej jak tylko się da, wyraziłam tym wszystko co niego czuje, jak bardzo jest dla mnie ważny... oparłam ponownie głowę o jego ramię, czułam jego oddech, jego zapach, wszędzie go poznam.. bo tak pachnie moje szczęście..
Posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę jednak trzeba było się zbierać, pożegnałam się z Louisem, umówiliśmy się jutro a sama wróciłam do domu.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, położyłam się na łóżko. Zagięłam lekko górną część piżamy tak aby móc pomasować swój brzuszek, aby dziecko znajdujące się w nim poczuło się kochane.. pomyślałam jak to będzie już za 7 miesięcy kiedy to owoc naszej miłości przyjdzie na świat..
Czytasz= Komentujesz.
Jeśli będzie dużo komentarzy to następny dodam szybko bo mam już napisany :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)