Translate

wtorek, 3 czerwca 2014

The end

Cześć wszystkim. Jak już pewnie zauważyliście na blogu coraz rzadziej pojawiają się nowe posty, a w ostatnim czasie wyjątkowo ich brakuję. Długo nad tym myślałam i uznałam, że najwłaściwsze będzie to, co teraz zrobię. Nie będę już dodawała imaginów, tak to koniec. Nie będę pisać, że z tego wyrosłam, bo to nie tak, naprawdę kochałam to robić, sprawiało mi to czystą przyjemność. Każdy komentarz znaczył dla mnie bardzo wiele, każdy z osobna, każde nowe wyświetlenie sprawiało mi mega frajdę. To niesamowite uczucie czytać tyle miłych rzeczy. Nie raz miałam łzy w oczach, gdy je czytałam.
Ten blog wciąż znaczy dla mnie bardzo wiele, jest to mój pierwszy blog. Dokładnie pamiętam początki, jak o niczym innym nie potrafiłam myśleć tylko wciąż starałam się wymyślać jak najciekawsze tematy do imaginów, z czasem przywykłam do tego i teraz można powiedzieć, że się wypaliłam. Pisałam chyba o wszystkim, co możliwe. Jeśli to teraz czytasz to wiedz, że jestem Ci bardzo bardzo wdzięczna, tak naprawdę. Dziękuję za każdy komentarz, nie tylko za te dobre, lecz i za te krytyczne, dawały mi do myślenia. Nie usunę bloga, lecz nie będę też tu nic dodawać. Mam nadzieję, że za kilka lat wrócę tu by poczytać to wszystko i będę miała łzy w oczach tak samo jak mam w tej chwili. To wszystko znaczyło dla mnie wiele, pisałam z przyjemnością i mam nadzieję, że tę przyjemność sprawiłam komukolwiek kto mógł to przeczytać.


Podam wam statystyki:
Posty: 93
Komentarze: 655
Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu: 3 916
Łączna liczba wyświetleń: 177 762
Data założenia: 19 lipiec 2012r.
Obserwatorzy: 60

Wejdę jeszcze tutaj za jakiś czas, być może ktoś w komentarzach napisze jakieś zastrzeżenia do tego jak prowadziłam bloga, jakieś pytania nie wiem cokolwiek. Na wszystko oczywiście odpowiem.

Jeszcze raz dziękuję za wszystko i żegnam :)
@izzzzy_real

piątek, 21 marca 2014

Niall

Jeżeli się skończy, włącz od nowa

- a gdybym ci powiedziała, że bez ciebie nie istnieje, czy wtedy zrobiłbyś to samo? - spytałam
Chłopak, który stał przede mną w odpowiedzi jedynie spuścił głowę unikając odpowiedzi
- tak myślałam - moje usta przyjęły cienką linię
- co teraz zamierzasz - spytał niepewnie
odczekałam chwilę próbując ustalić w głowie, co teraz będzie z moim życiem
- tak samo nie powinno cię to interesować, jak nie interesowało cię to, gdy perfidnie za moimi plecami zdradzałeś mnie z kim popadnie.
- przecież wiesz, że tak nie było
- nie kłam, chociaż teraz mnie nie okłamuj! przez dwa lata to robiłeś i widać, że nic się nie zmieniło - do moich oczu napłynęły łzy, więc jak najszybciej chciałam stracić go z oczu.
Wyszłam z jego pokoju zostawiając go z własnymi myślami.
To co działo się w mojej głowie było nie do opisania. Przez dwa lata zapewnialiśmy się w miłości, miałam nadzieję, że to ten jedyny. Tamten wieczór był najgorszym w moim życiu, chciałam mu zrobić tylko niespodziankę, pobyć trochę razem, jednak on miał inne plany.
Tamtego wieczoru zamierzałam zrobić coś czego nigdy nie robiłam, czyli bez zapowiedzi go odwiedzić.
Niall zawsze prosił mnie, abym go uprzedzała, gdy miałam zamiar go nawiedzić, bo jak twierdził rzadko przebywał w domu. Był wieczór, stałam pod jego drzwiami trzęsąc się z zimna. Długo nikt nie otwierał, ale nie miałam zamiaru wracać tak szybko do domu. Uderzałam nogami w murowany schodek przed drzwiami być zapewnić choć trochę ciepła mojemu zmarzniętemu ciału.
Minęło 10 minut. Wciąż nic. Nie mogłam nawet do niego zadzwonić, bo miał problemy z telefonem.
Po pewnym czasie drzwi lekko się uchyliły
- słucham? - usłyszałam wysoki dziewczęcy głos
Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Mój wzrok penetrował po skąpo ubranej dziewczynie stojącej przede mną. Była wysoka, szczuplejsza ode mnie, długie platynowe włosy miała lekko poczochrane.
Musiałam wyglądać jak idiotka stojąc tam i nic nie mówiąc. Ciszę przerwał rozbawiony głos mojego chłopaka.
- skarbie, kto przy- - jego zdanie urwało się, gdy ujrzał moją twarz. Stałam tam z pokerową twarzą próbując nie dać po sobie poznać, że w środku wszystko już wybuchło.
- [t.i] ja ci wszystko wyjaśnię, to nie tak jak myślisz, naprawdę! - próbował złapać mnie za dłonie czemu natychmiast zaprotestowałam.
- nie chce cię znać - wybiegłam stamtąd jak najszybciej. Słyszałam zagłuszone wołanie mego imienia w oddali, nic poza tym. Chciałam być jak najszybciej sama...
Od tamtego zdarzenia minął miesiąc, zaledwie miesiąc, to za krótko by o nim zapomnieć, w sumie nie wiem czy kiedykolwiek zdołam zapomnieć. Nie da się tak po prostu wymazać z głowy osoby, która przez tak długi okres czasu była kimś niezastąpionym.
Niall przez cały ten czas próbował się ze mną skontaktować jednak zawsze go spławiałam, samo patrzenie na niego sprawiałoby mi ból, że choć bardzo chce on już nigdy nie będzie mój.

Dzisiaj będzie pierwszy raz od naszego rozstania, kiedy się zobaczymy, chciał pogadać myślę, że tyle dam radę zrobić.
Założyłam dopasowaną granatową spódniczkę z wysokim stanem, w którą wpuszczona została błękitna koszula zapinana pod samą szyją i czarne baleriny, wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa.
Ze względu na pogodę dojechałam na miejsce taksówką. Weszłam do klubu zajmując miejsce przy barze.
Ciągle starałam się go dostrzec w tłumie. Na dworze zrobiło się ciemno, a ja dopijałam swojego drinka.
Pomyślałam, że jest naprawdę głupi nie przybywając na miejsce, a ja jeszcze głupsza, że mogłam się z kimś takim spotykać.
-czekasz na kogoś? - moją uwagę przykuł zielonooki szatyn
-już nie - uśmiechnęłam się wstając z miejsca
-gdzie się wybierasz? - chłopak zawadiacko się uśmiechał
-dokładnie jeszcze nie wiem, ale na pewno nie chcę tu zostać - odpowiedziałam
-zapewne widzimy się po raz ostatni, więc zatańczysz? - spytał jednocześnie nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie za nadgarstek przeciskając się przez ludzi na parkiet.
Czułam się bardzo niezręcznie w jego towarzystwie.
-jak ci na imię ślicznotko? - szeptał mi do ucha,co bardzo mi się nie spodobało
-masz kogoś?- czułam się jak na przesłuchaniu. Nie zamierzałam brać w nim udziału. Czułam, że wszystko zaszło za daleko, gdy jego dłonie objęły z od tyłu moje łokcie.
-nie sądzisz, że przesadzasz?- spytałam stanowczym tonem
-nie denerwuj się piękna- znowu czułam jego oddech na szyi. To uczucie jak najbardziej nie było pożądane.
Moje ciało przeszedł dreszcz, zaczęłam się bać. Korzystając z jego chwilowej dekoncentracji zdjęłam jego dłonie z mojego ciała i pośpiesznym krokiem udałam się do wyjścia. Moje serce biło jak szalone, gdy ukradkiem oka zobaczyłam chłopaka podążającego za mną. Gdy znalazłam się na zewnątrz przyśpieszyłam. Nagle poczułam szarpnięcie, a mój nadgarstek został uwięziony w jego obcej męskiej dłoni.
Byłam przerażona.
- nie ze mną takie numery ślicznotko- czułam coraz większy ból spowodowany jego osobą.
Wszystko działo się tak szybko, poczułam pociągnięcie za dłoń i wtedy zobaczyłam jak chłopak stoi przyciśnięty do ściany budynku. Przed nim stał inny chłopak. Jego sylwetka od tyłu przyprawiała mnie o dreszcze, Nialler. Blondyn wymierzał coraz to kolejne ciosy w stronę przypartego do muru natarczywego i nieźle już pijanego gościa. Stałam w szoku, nie mogłam się tak temu przyglądać. Podbiegłam do niego chwytając go za ramię i z całej siły odpychając do tyłu
- Niall wystarczy, przestań! - nie słuchał mnie, wpadł w furię i z każdą sekundą narastała w nim coraz większa złość. Twarz nieznajomego była już cała we krwi, a on sam w tragicznym stanie.
Czułam się fatalnie.
-Niall! - krzyczałam, Chłopak zerknął na mnie, w jego oczach można było dojrzeć nienawiść jaką miał właśnie w sobie, one mówiły wszystko. Gwałtownie jego uścisk się uwolnił, a jego dłonie skierowane były w moją stronę.
-[t.i] nie płacz, przepraszam - patrzył na mnie ze zmartwieniem.
Zrobiłam krok w tył. Dopiero dotarło do mnie jak bardzo obcym jest mi człowiekiem. Był nieprzewidywalny.
- chciałem tylko, aby nie stała ci się krzywda- łza spłynęła po jego policzku
-trzymaj się ode mnie z daleka, już zawsze-patrzyłam na niego przerażona. Odeszłam z tamtego miejsca zostawiając go samego. Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni..
Nic bardziej nie osłabia człowieka, jak brak zaufania osoby, którą się zaufaniem obdarowało.

Przepraszam, że tak długo nic nie publikowałam. Dopiero dzisiaj zauważyłam, że nie było mnie tutaj aż przez dwa miesiące. Jeżeli to teraz czytasz to wiedz, że jestem Ci bardzo wdzięczna, bo to wiele dla mnie znaczy. Prosiłabym każdego o komentarz. Nie musi być długi, wystarczy, że wyrazisz swoją opinię. To najbardziej się dla mnie liczy. 
KOCHAM WAS WSZYSTKICH

sobota, 25 stycznia 2014

Harry

Piątek wieczór, dzisiejsza data już na zawsze będzie w mojej pamięci.
Dzień, w którym moje życie zmieniło się diametralnie, który już na zawsze zostawi uszczerbek na mojej psychice.
Krople deszczu w wielką siłą uderzały w moją twarz, wiatr wiał coraz intensywniej.
Po moich policzkach spływały łzy, które mieszały się z deszczem, nie ustępowałam, biegłam.
Było ciemno, zimno, wszędzie mokro, akurat dzisiaj zachciało mi się zakładać buty na obcasie...
Czułam wibracje w kieszeni, byłam pewna, że to mój narzeczony, który już pewnie jest gotowy do kłótni.
Poczułam dreszcze na całym ciele, tym razem z przerażenia, gdy jadący z naprzeciwka samochód spowolnił przejeżdżając obok mnie. Nie przejęłam się tym i tylko przyśpieszyłam.
Ucieszyłam się zobaczywszy blok, w którym mieszkaliśmy. Będąc przed drzwiami mieszkania miałam mieszane uczucia, nie chciałam pokazywać się Harremu w takim stanie, z drugiej strony wiedziałam, że muszę, że to nieuniknione. Poprawiłam płaszcz, w miarę ugładziłam włosy, wytarłam z okolic oczu rozmazany tusz i mimo, że na zewnątrz wyglądałam już trochę lepiej aczkolwiek mój wygląd jeszcze pozostawiał wiele do życzenia to ciągle czułam kołatające serce w klatce piersiowej, które jakby miało za chwilę wyskoczyć. Z nadzieją, że może śpi przekręciłam klamkę. 
Na korytarzu nikogo nie było, a światła były pogaszone. Zdjęłam kurtkę i buty i udałam się do łazienki.
Gdy spojrzałam w lustro, łzy jedna po drugiej spływały po moich policzkach ocierając się aż o szyję.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamy,wyszłam. Wchodząc do sypialni zastałam Harrego, leżał z rękami splecionymi na brzuchu, obserwował każdy mój ruch, widziałam jak jego klatka piersiowa niespokojnie unosi się i opada, oczekiwał wyjaśnień. Nie przywiązałam do niego uwagi i bez słowa zajęłam miejsce obok niego, przykryłam się kołdrą i przekręciłam się na bok plecami do chłopaka.
- gdzie byłaś? - spytał z pretensją w głosie
W odwecie usłyszał moje milczenie.
- nie zachowuj się jak dziecko i powiedz mi do jasnej cholery skąd wracasz. Jest 25 po północy jeszcze chwila i bym cię szukał - lekko podniósł ton.
Minęły 3 minuty, chłopak ponownie przerwał ciszę narastającą między nami
- martwię się czy tak trudno jest ci to zrozumieć? Aż tak bardzo jesteś nieodpowiedzialna? wystarczyłby jeden sms,ty tylko mówisz, że chcesz, aby między nami było dobrze, a jak zawsze wszystko, wszystkie kłótnie są przez ciebie, zauważyłaś? - wlepił we mnie swój wzrok
- oczywiście, że nie zauważyłaś. Jedyne co widzisz to czubek swojego nosa, ważne, aby tobie było dobrze, ja się nie liczę - dodał.
Jego słowa cięły jak noże, nie potrafiłam się uspokoić
Poczułam jak Harry podnosi się ze swojego miejsca, po kilku sekundach znalazł się przy mnie i ukucnął patrząc na mnie z przejęciem.
- płaczesz? - spytał marszcząc brwi
- dlaczego się nie odzywasz? - dodał cicho.
Pogłaskał mnie po głowie, co natychmiast przerwałam ściągając swoją ręką jego rękę z mojej głowy
- wszystko w porządku - pytał dalej zdezorientowany
- porozmawiamy jutro, teraz się prześpij i nie płacz- westchnął ciężko po czym wstał i ułożył się z powrotem do łóżka.

Obudziłam się o 7 rano, wyjęłam z szafy ubrania i powędrowałam do łazienki. Założyłam na siebie granatowe rurki i bordowy sweter, włosy związałam w koka, zatuszowałam lekkie worki pod oczami, które były skutkiem mojego wczorajszego zachowania. Poszłam do kuchni, zajęłam miejsce na krześle przy stole.
Podpierałam głowę jedną ręką. Spojrzawszy na moje nadgarstki zaszkliły mi się oczy, moje siniaki były wszędzie. Dwoma palcami ścisnęłam kąciki oczu próbując powstrzymać łzy, lecz to było zbyt trudne.
- dawno wstałaś - do pomieszczenia wszedł chłopak
- nie. Chcesz coś do picia - wstałam podchodząc do lady
- porozmawiasz ze mną? - spytał łapiąc mnie od tyłu za biodra
- nie rusz mnie - zdjęłam jego dłoń z grymasem na twarzy
- czemu ?
- nie mam na to ochoty
- przecież nic nie robię - usiał na krześle, ja stałam oparta o blat kuchenny, wzrok miałam wlepiony w podłogę.
- z kim wczoraj byłaś? I nie próbuj się wymigać nawet od odpowiedzi
- z kolegą z pracy - moje usta przyjęły cienką linię
- z tym co ostatnio odprowadzał cię do domu?
- tak
- i co robiliście - spytał
- skończyłeś już swój wywiad?
Między nami ponownie nastała cisza. Harry przygryzał dolną wargę zapewne myślą jakie kolejne pytanie ma mi zadać
- cz-czy on cię dotykał? - podrapał się po karku z spuszczoną głową zerkając na mnie
Nnastała cisza, nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć, aby nie wpadł w furię, bardzo łatwo było zrobić z niego tykającą bombę.
- próbował - odpowiedziałam gryząc wnętrze policzka
- to znaczy?
- zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy trochę wina później chciał mnie rozbierać, nie chciałam tego, więc użył siły, ale wyrwałam mu się - odpowiadałam grzecznie na każde jego pytanie
- czemu do cholery poszłaś z nim do jego domu?! - zaczęło się
 - myślisz, że facet tak po prostu zaprasza dziewczynę do domu gdzie będą sami i nie ma na myśli tego co on chciał z tobą zrobić? - dodał -
- czyli to wszystko moja wina ?!
- nie powiedziałem tego. Po prostu mogłaś uważać. Nie podaruje mu tego, zostań tu ja do niego jadę.
Łzy ponownie wypełniły moje oczy. Nie miałam już siły go zatrzymywać. Miałam nadzieję, że tylko da mu nauczkę.

Minęły dwie godziny, w drzwiach ujrzałam Harrego, miał załzawione oczy.
Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić.
- przepraszam - wypowiedział cichutko, podchodząc do mnie . Nie mogłam patrzeć na jego oczy. Ja mogłam płakać, ale on nie, widok łez w jego oczach to dla mnie zbyt wiele.
- co zrobiłeś?
- nic takiego - oznajmił obejmując mnie. Nie było skrawka, który by nas dzielił, nasze ciała były jakby przyszyte, przytulił mnie tak jakby od tego zależało jego życie
- Harry
- Porozmawialiśmy i tyle - odpowiedział
- tylko rozmawialiście? - spytałam z niedowierzaniem
- jak mężczyźni oczywiście - pocałował mnie w czoło
- przepraszam cię kochanie - wyszeptał
- nie masz za co mnie przepraszać
- przepraszam, że nie bylem wtedy z tobą, że cię nie obroniłem. Obiecuje, że już nikt cię nie skrzywdzi, na pewno już nie on. Nie pozwolę.
Czułam jak mój żołądek robi fikołka. Coś mi się wydaję, że Harry to ten jedyny.


Iiiiiii jaak ?