Dzień, w którym moje życie zmieniło się diametralnie, który już na zawsze zostawi uszczerbek na mojej psychice.
Krople deszczu w wielką siłą uderzały w moją twarz, wiatr wiał coraz intensywniej.
Po moich policzkach spływały łzy, które mieszały się z deszczem, nie ustępowałam, biegłam.
Było ciemno, zimno, wszędzie mokro, akurat dzisiaj zachciało mi się zakładać buty na obcasie...
Czułam wibracje w kieszeni, byłam pewna, że to mój narzeczony, który już pewnie jest gotowy do kłótni.
Poczułam dreszcze na całym ciele, tym razem z przerażenia, gdy jadący z naprzeciwka samochód spowolnił przejeżdżając obok mnie. Nie przejęłam się tym i tylko przyśpieszyłam.
Ucieszyłam się zobaczywszy blok, w którym mieszkaliśmy. Będąc przed drzwiami mieszkania miałam mieszane uczucia, nie chciałam pokazywać się Harremu w takim stanie, z drugiej strony wiedziałam, że muszę, że to nieuniknione. Poprawiłam płaszcz, w miarę ugładziłam włosy, wytarłam z okolic oczu rozmazany tusz i mimo, że na zewnątrz wyglądałam już trochę lepiej aczkolwiek mój wygląd jeszcze pozostawiał wiele do życzenia to ciągle czułam kołatające serce w klatce piersiowej, które jakby miało za chwilę wyskoczyć. Z nadzieją, że może śpi przekręciłam klamkę.
Na korytarzu nikogo nie było, a światła były pogaszone. Zdjęłam kurtkę i buty i udałam się do łazienki.
Gdy spojrzałam w lustro, łzy jedna po drugiej spływały po moich policzkach ocierając się aż o szyję.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamy,wyszłam. Wchodząc do sypialni zastałam Harrego, leżał z rękami splecionymi na brzuchu, obserwował każdy mój ruch, widziałam jak jego klatka piersiowa niespokojnie unosi się i opada, oczekiwał wyjaśnień. Nie przywiązałam do niego uwagi i bez słowa zajęłam miejsce obok niego, przykryłam się kołdrą i przekręciłam się na bok plecami do chłopaka.
- gdzie byłaś? - spytał z pretensją w głosie
W odwecie usłyszał moje milczenie.
- nie zachowuj się jak dziecko i powiedz mi do jasnej cholery skąd wracasz. Jest 25 po północy jeszcze chwila i bym cię szukał - lekko podniósł ton.
Minęły 3 minuty, chłopak ponownie przerwał ciszę narastającą między nami
Minęły 3 minuty, chłopak ponownie przerwał ciszę narastającą między nami
- martwię się czy tak trudno jest ci to zrozumieć? Aż tak bardzo jesteś nieodpowiedzialna? wystarczyłby jeden sms,ty tylko mówisz, że chcesz, aby między nami było dobrze, a jak zawsze wszystko, wszystkie kłótnie są przez ciebie, zauważyłaś? - wlepił we mnie swój wzrok
- oczywiście, że nie zauważyłaś. Jedyne co widzisz to czubek swojego nosa, ważne, aby tobie było dobrze, ja się nie liczę - dodał.
Jego słowa cięły jak noże, nie potrafiłam się uspokoić
Poczułam jak Harry podnosi się ze swojego miejsca, po kilku sekundach znalazł się przy mnie i ukucnął patrząc na mnie z przejęciem.
- płaczesz? - spytał marszcząc brwi
- dlaczego się nie odzywasz? - dodał cicho.
Pogłaskał mnie po głowie, co natychmiast przerwałam ściągając swoją ręką jego rękę z mojej głowy
- wszystko w porządku - pytał dalej zdezorientowany
- porozmawiamy jutro, teraz się prześpij i nie płacz- westchnął ciężko po czym wstał i ułożył się z powrotem do łóżka.
Obudziłam się o 7 rano, wyjęłam z szafy ubrania i powędrowałam do łazienki. Założyłam na siebie granatowe rurki i bordowy sweter, włosy związałam w koka, zatuszowałam lekkie worki pod oczami, które były skutkiem mojego wczorajszego zachowania. Poszłam do kuchni, zajęłam miejsce na krześle przy stole.
Podpierałam głowę jedną ręką. Spojrzawszy na moje nadgarstki zaszkliły mi się oczy, moje siniaki były wszędzie. Dwoma palcami ścisnęłam kąciki oczu próbując powstrzymać łzy, lecz to było zbyt trudne.
- dawno wstałaś - do pomieszczenia wszedł chłopak
- nie. Chcesz coś do picia - wstałam podchodząc do lady
- porozmawiasz ze mną? - spytał łapiąc mnie od tyłu za biodra
- nie rusz mnie - zdjęłam jego dłoń z grymasem na twarzy
- czemu ?
- nie mam na to ochoty
- przecież nic nie robię - usiał na krześle, ja stałam oparta o blat kuchenny, wzrok miałam wlepiony w podłogę.
- z kim wczoraj byłaś? I nie próbuj się wymigać nawet od odpowiedzi
- z kolegą z pracy - moje usta przyjęły cienką linię
- z tym co ostatnio odprowadzał cię do domu?
- tak
- i co robiliście - spytał
- skończyłeś już swój wywiad?
Między nami ponownie nastała cisza. Harry przygryzał dolną wargę zapewne myślą jakie kolejne pytanie ma mi zadać
- cz-czy on cię dotykał? - podrapał się po karku z spuszczoną głową zerkając na mnie
Nnastała cisza, nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć, aby nie wpadł w furię, bardzo łatwo było zrobić z niego tykającą bombę.
- próbował - odpowiedziałam gryząc wnętrze policzka
- to znaczy?
- zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy trochę wina później chciał mnie rozbierać, nie chciałam tego, więc użył siły, ale wyrwałam mu się - odpowiadałam grzecznie na każde jego pytanie
- czemu do cholery poszłaś z nim do jego domu?! - zaczęło się
- myślisz, że facet tak po prostu zaprasza dziewczynę do domu gdzie będą sami i nie ma na myśli tego co on chciał z tobą zrobić? - dodał -
- czyli to wszystko moja wina ?!
- nie powiedziałem tego. Po prostu mogłaś uważać. Nie podaruje mu tego, zostań tu ja do niego jadę.
Łzy ponownie wypełniły moje oczy. Nie miałam już siły go zatrzymywać. Miałam nadzieję, że tylko da mu nauczkę.
Minęły dwie godziny, w drzwiach ujrzałam Harrego, miał załzawione oczy.
Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić.
- przepraszam - wypowiedział cichutko, podchodząc do mnie . Nie mogłam patrzeć na jego oczy. Ja mogłam płakać, ale on nie, widok łez w jego oczach to dla mnie zbyt wiele.
- co zrobiłeś?
- nic takiego - oznajmił obejmując mnie. Nie było skrawka, który by nas dzielił, nasze ciała były jakby przyszyte, przytulił mnie tak jakby od tego zależało jego życie
- Harry
- Porozmawialiśmy i tyle - odpowiedział
- tylko rozmawialiście? - spytałam z niedowierzaniem
- jak mężczyźni oczywiście - pocałował mnie w czoło
- przepraszam cię kochanie - wyszeptał
- nie masz za co mnie przepraszać
- przepraszam, że nie bylem wtedy z tobą, że cię nie obroniłem. Obiecuje, że już nikt cię nie skrzywdzi, na pewno już nie on. Nie pozwolę.
Czułam jak mój żołądek robi fikołka. Coś mi się wydaję, że Harry to ten jedyny.
Iiiiiii jaak ?
- płaczesz? - spytał marszcząc brwi
- dlaczego się nie odzywasz? - dodał cicho.
Pogłaskał mnie po głowie, co natychmiast przerwałam ściągając swoją ręką jego rękę z mojej głowy
- wszystko w porządku - pytał dalej zdezorientowany
- porozmawiamy jutro, teraz się prześpij i nie płacz- westchnął ciężko po czym wstał i ułożył się z powrotem do łóżka.
Obudziłam się o 7 rano, wyjęłam z szafy ubrania i powędrowałam do łazienki. Założyłam na siebie granatowe rurki i bordowy sweter, włosy związałam w koka, zatuszowałam lekkie worki pod oczami, które były skutkiem mojego wczorajszego zachowania. Poszłam do kuchni, zajęłam miejsce na krześle przy stole.
Podpierałam głowę jedną ręką. Spojrzawszy na moje nadgarstki zaszkliły mi się oczy, moje siniaki były wszędzie. Dwoma palcami ścisnęłam kąciki oczu próbując powstrzymać łzy, lecz to było zbyt trudne.
- dawno wstałaś - do pomieszczenia wszedł chłopak
- nie. Chcesz coś do picia - wstałam podchodząc do lady
- porozmawiasz ze mną? - spytał łapiąc mnie od tyłu za biodra
- nie rusz mnie - zdjęłam jego dłoń z grymasem na twarzy
- czemu ?
- nie mam na to ochoty
- przecież nic nie robię - usiał na krześle, ja stałam oparta o blat kuchenny, wzrok miałam wlepiony w podłogę.
- z kim wczoraj byłaś? I nie próbuj się wymigać nawet od odpowiedzi
- z kolegą z pracy - moje usta przyjęły cienką linię
- z tym co ostatnio odprowadzał cię do domu?
- tak
- i co robiliście - spytał
- skończyłeś już swój wywiad?
Między nami ponownie nastała cisza. Harry przygryzał dolną wargę zapewne myślą jakie kolejne pytanie ma mi zadać
- cz-czy on cię dotykał? - podrapał się po karku z spuszczoną głową zerkając na mnie
Nnastała cisza, nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć, aby nie wpadł w furię, bardzo łatwo było zrobić z niego tykającą bombę.
- próbował - odpowiedziałam gryząc wnętrze policzka
- to znaczy?
- zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy trochę wina później chciał mnie rozbierać, nie chciałam tego, więc użył siły, ale wyrwałam mu się - odpowiadałam grzecznie na każde jego pytanie
- czemu do cholery poszłaś z nim do jego domu?! - zaczęło się
- myślisz, że facet tak po prostu zaprasza dziewczynę do domu gdzie będą sami i nie ma na myśli tego co on chciał z tobą zrobić? - dodał -
- czyli to wszystko moja wina ?!
- nie powiedziałem tego. Po prostu mogłaś uważać. Nie podaruje mu tego, zostań tu ja do niego jadę.
Łzy ponownie wypełniły moje oczy. Nie miałam już siły go zatrzymywać. Miałam nadzieję, że tylko da mu nauczkę.
Minęły dwie godziny, w drzwiach ujrzałam Harrego, miał załzawione oczy.
Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić.
- przepraszam - wypowiedział cichutko, podchodząc do mnie . Nie mogłam patrzeć na jego oczy. Ja mogłam płakać, ale on nie, widok łez w jego oczach to dla mnie zbyt wiele.
- co zrobiłeś?
- nic takiego - oznajmił obejmując mnie. Nie było skrawka, który by nas dzielił, nasze ciała były jakby przyszyte, przytulił mnie tak jakby od tego zależało jego życie
- Harry
- Porozmawialiśmy i tyle - odpowiedział
- tylko rozmawialiście? - spytałam z niedowierzaniem
- jak mężczyźni oczywiście - pocałował mnie w czoło
- przepraszam cię kochanie - wyszeptał
- nie masz za co mnie przepraszać
- przepraszam, że nie bylem wtedy z tobą, że cię nie obroniłem. Obiecuje, że już nikt cię nie skrzywdzi, na pewno już nie on. Nie pozwolę.
Czułam jak mój żołądek robi fikołka. Coś mi się wydaję, że Harry to ten jedyny.
Iiiiiii jaak ?